3 DNI PÓŹNIEJ
- Gerard, ale pracuuuuuuj!
Bezradnie opadłam na podłogę patrząc na Gerarda, który strasznie ociągał się na siłowni. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Julka..
- Nie ma Julka. Proszę, nie zachowuj się jak Pepe..
Cios poniżej pasa. Widziałam, jak nabiera w usta powietrza, przez co wyglądał jak chomik. Zaśmiałam się, a on od razu podszedł do sztangi i zaczął ją z obrażoną miną podnosić.
Podniosłam się z dumą z podłogi i rozsiadałam się na materacu w rogu pomieszczenia.
- Nie ładnie tak szantażować koleżanko.
Odezwał się dumnie po 5 minutach pracy. Schylił się, by sięgnąć po butelkę z wodą i po chwili całą ją opróżnił.
- Geri.. Jutro gracie z Brazylią. Trener czeka, aż dam mu informację na temat stanu twojej prawej nogi. Chcesz zagrać, czy nie?
Wyglądał jak mały chłopiec, którego obudzono w poniedziałek rano do szkoły. Był zniesmaczony obecną sytuacją.
- Ale ty nawet nie wiesz, jak mi się dziś nie chce.
Zaśmiał się, ale ja cały czas zachowywałam powagę. Klasnęłam w dłonie i podniosłam się z materaca, biorąc notes pod pachę.
- W takim razie idę do trenera i powiem mu, że jutro nie zagrasz i zobaczysz mecz z wysokości trybun.
- Ej..
- Pracujesz, czy odpuszczasz sobie mecz?
- Gerard! Odpuścisz sobie mecz z Brazylią?!
Do siłowni wszedł Iker, który pocałował mnie w policzek i przybił sobie grabę z Pique.
- No ja też mu się dziwię. - spojrzałam na niego badawczo, marszcząc czoło. - Gerard.. Stało się coś?
Widocznie go rozgryzłam. Po usłyszeniu mojego pytania podrapał się za uchem i posmutniał. Iker objął go ramieniem i w trójkę usiedliśmy na materacu.
- No.. Shakiry i Milana nie będzie na meczu..
- I..?
Równocześnie odezwałam się z Casillasem. Gerard spojrzał na nas z oburzeniem.
- No.. Nie mam motywacji by grać!
Iker parsknął śmiechem, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Gerard, serio? Zobaczą mecz w telewizji.. Zawiodą się na tobie, gdy nie zagrasz z tego powodu..
Iker starał się być poważny, a ja cicho się śmiałam. Gerard zrobił obrażoną minę i podszedł do drążka.
- Nie rozumiecie mnie, możecie sobie iść.
Wybuchnęliśmy z Ikerem śmiechem i po chwili leżałam na jego ramieniu, wycierając łzy.
- Geri.. Kocham Cię.
***
Nadchodziła pora lunchu. Ze słuchawkami w uszach i w samotności, zmierzałam w kierunku jadalni. Nuciłam właśnie jedną z moich ulubionych piosenek, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Przystanęłam na chwilę.
- Znowu ty..
Wyszeptałam i wyświetliłam treść wiadomości.
'Jestem szczęściarzem mogąc oglądać Cię przed El Clasico :)'.
Zaśmiałam się sama do siebie i poczułam, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- A pani trener co tak zastygła w miejscu?
Z szerokim uśmiech na ustach powitał mnie Gerard Pique. Odwzajemniłam uśmiech i po chwili skierowałam spojrzałam na telefon.
- Po raz kolejny dostałam dziwnego sms'a i zastanawiam się, kto mi je wysyła.
Gerard wyciągną mi z ręki telefon i wyciągnął swój. Przez chwilę przyglądał się numerowi i następnie zmarszczył czoło.
- Hmm.. Nie mam go w kontaktach, a mam zapisane wszystkie numery zawodników Barcy i Realu.
Oddał mi telefon i patrzył w przestrzeń.
- No cóż, może dowiem się w grudniu.
- A dlaczego nie zadzwonić na ten numer?
- Aż tak mi nie zależy, by poznać tożsamość nadawcy.
Puściłam mu oczko i udałam się w kierunku jadalni, chowając telefon z powrotem do kieszeni.
- Zjesz z nami?
Gerard zrównał się ze mną krokiem i błagalnie na mnie spojrzał.
- Jasne! A z wami, czyli z kim?
- Z twoimi przyszłymi klubowymi przyjaciółmi. - odskoczył na bok, tym samym robiąc unik przed moim uderzeniem. Zaśmiałam się, a ten dokończył. - z Andrsem, Xavim i Cesciem.
Usłyszawszy imię Fabregasa serce zabiło mi szybciej. Dlaczego tak na mnie działa?
- W takim towarzystwie bardzo chętnie.
Gerard klasną w dłonie i zaoferował mi ramię, za które chwyciłam i razem wzrokiem wypatrywaliśmy przyjaciół na jadalni. W końcu w naszym kierunku pomachał Andres.
- Witamy szanowną panią trener w naszych skromnych progach.
Zaśmiałam się z zachowania i tonu Andresa.
- Jaka pani trener! Co wy z tym macie? - ponownie się zaśmiałam, a Xavi powstał i odsunął mi krzesło, bym mogła usiąść. Podziękowałam skinieniem głowy i nalałam sobie soku do szklanki. - gdzie Fabregas?
Iniesta uśmiechnął się i poruszył wymownie brwiami w stronę Xaviego.
- A Cesc wie, że masz zjeść z nami lunch?
Zrobiłam łyk soku pomarańczowego i spojrzałam na nich z zapytaniem.
- Nie?..
- No to wszystko jasne.
Pique parsknął śmiechem, a Xavi powstał i pomachał komuś ręką.
- Nie rozumiem?
Byłam zdezorientowana ich zachowaniem. Pique pochylił się w moim kierunku i odchrząknął.
- Gdyby wiedział, to by się nie spóźnił.
Poczułam, że się rumienię. Dlatego starałam się zrobić coś, by nikt tego nie zauważył. Poprawiłam włosy i wyciągnęłam telefon udając, że odpisuję na sms'a.
- Witam.
Usłyszałam za plecami ciepły głos Hiszpana. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Dzień dobry.
Zajął miejsce obok mnie i również nalał sobie soku.
- Co dziś jemy?
Zapytał zacierając dłonie z szerokim uśmiechem. Zdążyłam zauważyć, że zaraz po piłce nożnej, jego pasją jest jedzenie. Wszyscy się zaśmiali i zabrali się do jedzenia, które zostało nam własnie podane.
- Znowu ty..
Wyszeptałam i wyświetliłam treść wiadomości.
'Jestem szczęściarzem mogąc oglądać Cię przed El Clasico :)'.
Zaśmiałam się sama do siebie i poczułam, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- A pani trener co tak zastygła w miejscu?
Z szerokim uśmiech na ustach powitał mnie Gerard Pique. Odwzajemniłam uśmiech i po chwili skierowałam spojrzałam na telefon.
- Po raz kolejny dostałam dziwnego sms'a i zastanawiam się, kto mi je wysyła.
Gerard wyciągną mi z ręki telefon i wyciągnął swój. Przez chwilę przyglądał się numerowi i następnie zmarszczył czoło.
- Hmm.. Nie mam go w kontaktach, a mam zapisane wszystkie numery zawodników Barcy i Realu.
Oddał mi telefon i patrzył w przestrzeń.
- No cóż, może dowiem się w grudniu.
- A dlaczego nie zadzwonić na ten numer?
- Aż tak mi nie zależy, by poznać tożsamość nadawcy.
Puściłam mu oczko i udałam się w kierunku jadalni, chowając telefon z powrotem do kieszeni.
- Zjesz z nami?
Gerard zrównał się ze mną krokiem i błagalnie na mnie spojrzał.
- Jasne! A z wami, czyli z kim?
- Z twoimi przyszłymi klubowymi przyjaciółmi. - odskoczył na bok, tym samym robiąc unik przed moim uderzeniem. Zaśmiałam się, a ten dokończył. - z Andrsem, Xavim i Cesciem.
Usłyszawszy imię Fabregasa serce zabiło mi szybciej. Dlaczego tak na mnie działa?
- W takim towarzystwie bardzo chętnie.
Gerard klasną w dłonie i zaoferował mi ramię, za które chwyciłam i razem wzrokiem wypatrywaliśmy przyjaciół na jadalni. W końcu w naszym kierunku pomachał Andres.
- Witamy szanowną panią trener w naszych skromnych progach.
Zaśmiałam się z zachowania i tonu Andresa.
- Jaka pani trener! Co wy z tym macie? - ponownie się zaśmiałam, a Xavi powstał i odsunął mi krzesło, bym mogła usiąść. Podziękowałam skinieniem głowy i nalałam sobie soku do szklanki. - gdzie Fabregas?
Iniesta uśmiechnął się i poruszył wymownie brwiami w stronę Xaviego.
- A Cesc wie, że masz zjeść z nami lunch?
Zrobiłam łyk soku pomarańczowego i spojrzałam na nich z zapytaniem.
- Nie?..
- No to wszystko jasne.
Pique parsknął śmiechem, a Xavi powstał i pomachał komuś ręką.
- Nie rozumiem?
Byłam zdezorientowana ich zachowaniem. Pique pochylił się w moim kierunku i odchrząknął.
- Gdyby wiedział, to by się nie spóźnił.
Poczułam, że się rumienię. Dlatego starałam się zrobić coś, by nikt tego nie zauważył. Poprawiłam włosy i wyciągnęłam telefon udając, że odpisuję na sms'a.
- Witam.
Usłyszałam za plecami ciepły głos Hiszpana. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Dzień dobry.
Zajął miejsce obok mnie i również nalał sobie soku.
- Co dziś jemy?
Zapytał zacierając dłonie z szerokim uśmiechem. Zdążyłam zauważyć, że zaraz po piłce nożnej, jego pasją jest jedzenie. Wszyscy się zaśmiali i zabrali się do jedzenia, które zostało nam własnie podane.
***
Następne godziny spędziłam również z nimi. Czas z tymi idiotami płynie niezwykle szybko. Gdyby nie Xavi i Iniesta, duet Gerard&Cesc rozniósłby cały hotel w pył. Dochodziła 17:00 i siedzieliśmy właśnie w pokoju Xaviego i Iniesty.
- Co wy na to, by odwiedzić Neymara, Daniego i Adriano?
Pytanie zadał Generał, ale po jego usłyszeniu, towarzystwo ożyło.
- No jasne! Genialny pomysł!
Najbardziej cieszył się chyba Gerard. Mówił mi, że bardzo zaprzyjaźnił się z Neymarem.
- No to co, idziemy? Ich hotel jest niedaleko naszego.
Xavi kontynuował swoją propozycję, zwracając się do Andresa, który pokiwnął głową.
- Myślicie, że możemy tak po prostu opuścić hotel?
Poczułam na sobie spojrzenie, każdego z obecnych w pokoju. Fabregas usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Julia.. Zgrupowanie to nie więzienie.
Wszyscy się zaśmiali i zaczęli się zbierać.
- Tak, bardzo śmieszne.
- Ale nie obrażaj się na nas.
Pique wyszczerzył się do mnie, opuszczając pokój.
- Pamiętajcie tylko, że przed 22:00 musimy wrócić do hotelu.
- Oj.. Xavi!
Fabregas jęknął na słowa Xaviego, a ten pogroził mu palcem.
- No to za pięć minut na dole, przy schodach?
- Andres, oszalałeś? Przecież ja się muszę przebrać.
Nagle w pokoju zapanowała cisza.
- Uwierz mi na słowo, wyglądasz wspaniale.
Cesc cały czas siedział koło mnie. Jego szept i słowa przez niego wypowiedziane, na długo zostaną w mojej pamięci. Odwróciłam się w jego kierunku i spojrzałam w oczy.
- Wierzę.
Odpowiedziałam mu również szeptem, ponieważ nie chciałam, by ta chwila miała się teraz skończyć. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, chyba pierwszy raz od spotkania na Camp Nou.
- Przeszkadzamy?
Zapytał rozbawiony całą sytuacją Xavi. Niemalże natychmiast odsunęliśmy się od siebie z Cesciem. Nerwowo odchrząknął i wyszedł z pokoju. Ja uciekałam wzrokiem po całym pomieszczeniu, na koniec zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. Spojrzałam na nich ze zdenerwowaniem i wstałam z miejsca.
- No to ten.. Widzimy się na dole?
Andres powstrzymując się od śmiechu przytaknął mi skinieniem głowy. Nerwowo się uśmiechnęłam i opuściłam pokój, udając się do swojego.
- Dziękuję. Nie przypuszczałam, że wieczór może być chłodny.
- Spokojnie, Fabregas zawsze w pogotowiu.
Uśmiechnął się i schował ręce do kieszeni. Nastała krępująca cisza. Chyba on również miał przed oczami sytuację z przed pół godziny. Czułam niezwykłą ochotę, by się do niego przytulić pod pretekstem, że ciągle jest mi zimno.. Ale nie wiedząc dlaczego, nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa. Jego obecność mnie onieśmielała. MNIE. Zawsze pewną siebie kobietę.
- O czym tak cały czas myślisz?
Wzdrygnęłam się, ponieważ nie przypuszczałam, że to on przerwie milczenie. Uśmiechnęłam się, ale nie chciałam mu mówić prawy. Byłam zmuszona do kłamstwa.
- O przyszłości.
- A konkretniej?
Ponownie się zamyśliłam i ponownie spojrzałam w kierunku zachodu słońca. Przymrużyłam oczy, skupiając się na odpowiedzi.
- Gdzie moje miejsce. Od zakończenia studiów się nad tym zastanawiam. Byłam w Londynie, w odwiedzinach u brata, parę lat w Warszawie, pracując w Legii, teraz w Madrycie.. I czuję, że jeszcze nie znalazłam dla siebie miejsca.. Nigdzie nie czuję się w stu procentach potrzebna..
- Widocznie źle szukasz.
Powiedział z delikatnym uśmiechem.
- A jak mam szukać?
- Posłuchaj serca. Ono zawsze zna właściwą drogę.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się do niego i założyłam ręce na piersi.
- A jeśli źle odbiorę jego wołanie?
- Jeśli właściwie słuchasz, właściwie również odbierzesz. - ponownie się uśmiechnął i pochylił się nade mną. - będę czekał, aż postanowisz pracować w Barcelonie.
Nie dał mi odpowiedzieć na jego słowa, ponieważ zaraz po tym, jak po jego słowach, patrzeliśmy sobie w oczy, przyspieszył i dołączył do Gerarda, zostawiając mnie z tyłu, z tysiącami myśli.
- To.. Ty też się we mnie zakochałeś?
Zapytałam tak jakby samą siebie. Xavi z Andresem o czymś rozmawiali, a Gerard z Cesciem zrobili najwyraźniej wyścigi w stronę hotelu. Stałam jak słup i patrzyłam na znikającego za rokiem Fabregasa. Nie wiedziałam, co mam myśleć, zrobić, powiedzieć. Czułam się jak mała dziewczynka, która zgubiła rodziców w sklepie.. ZAGUBIONA.. Właściwe słowo, opisujące moje obecne położenie. Po chwili udało mi się otrząsnąć i poprawiając kurtkę Hiszpana na swoich ramionach, starałam się zrównać krokiem z Xavim i Andresem.
Po 10 minutach byliśmy pod hotelem i czekaliśmy na Brazylijczyków. Czułam na sobie wzrok Fabregasa, ale udawałam, że tak nie jest i pogrążyłam się w rozmowie z Xavim. Nie minęła minuta, gdy z hotelu wybiegnął Dani, Neymar i Adriano. Przywitali się z kolegami, a później Andres mnie im przedstawił.
Od razu złapałam dobry kontakt z Alvesem. Oglądając mecze Barcy z bratem, wiedziałam że jest w nim wiele pozytywnej energii, ale teraz byłam w stanie zobaczyć ją na własne oczy. Rozmawialiśmy właśnie o jutrzejszym meczu.
- Nerwy są?
- Nerwy? Jakie nerwy! Już nie mogę się doczekać meczu. Dziś z Adriano zrobiliśmy sobie taką symulację w fife. No i Brazylia wygrała 3:0. Możemy być spokojni o jutrzejsze spotkanie.
Zaśmiałam się, na co on tylko się uśmiechnął.
- Ale piłka nożna to nie fifa!
- W pewnym sensie tak.. - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał i spojrzał na coś, co znajdowało się za moimi plecami. - zgadamy się jeszcze. Dobranoc.
Przytulił mnie i pocałował w policzek. Później krzyknął coś po portugalsku i wskoczył na plecy Neymara. Odwróciłam się i zobaczyłam Fabregasa. Patrzyliśmy na siebie chwilę, po czym równocześnie ruszyliśmy w swoim kierunku. Stanęliśmy przed sobą i nie odrywaliśmy od siebie wzroku.
- Chcesz z nimi iść, czy może przejdziemy się we dwoje?
Starał się być pewny siebie, co mu nie wychodziło, ale przyznam, że było to urocze.
- Chętnie się z tobą przejdę.
Uśmiechnął się i zaoferował ramię. Ukłoniłam się delikatnie i skorzystałam z niego.
Przez chwilę szliśmy w ciszy, ale tym razem to ja postanowiłam ją przerwać.
- Co miałeś na myśli mówiąc, że czekasz aż postanowię pracować w Barcelonie?
- A jak odebrałaś te słowa?
- Moje pytanie było pierwsze.
Podrapał się za uchem i zrobił zmieszaną minę.
- No tak..Tak, racja.. No więc.. Mi chodziło o to, że taka dobra fizjoterapeutka przydała by się w naszym klubie.
- Bardzo mi miło, że tak o mnie myślisz.
- Nie tylko ja. - spojrzał mi w oczy, ileż już razy tego dnia w nie spoglądał? - a ty, jak odebrałaś moje słowa?
- A jak miałam je odebrać?
- Moje pytanie było pierwsze.
Uśmiechnął się z wyraźnym triumfem, a ja przewróciłam oczami, na koniec się uśmiechając.
- No cóż, odebrałam je tak, jak ty teraz powiedziałeś. Że jestem idealną fizjoterapeutką dla FC Barcelony.
- Więc co zamierzasz?
Przystanął na chwilę i chwycił mnie za dłoń. Byliśmy już przed hotelem i dochodziła godzina 20:00. Najpierw skierowałam swój wzrok na nasze splecione dłonie, a następnie na niego.
- Zamierzam wypełnić kontrakt z Realem Madryt.
- Sama powiedziałaś, że nie czujesz się tam w stu procentach potrzebna.
- Ale chcę się rozwijać.
- W Barcelonie też będziesz miała taką możliwość.
- Dlaczego aż tak Ci na tym zależy?
- Dlaczego?.. - chciał dalej coś mówić, ale przerwał. Jakby się bał słów, które zaraz mają wyjść z jego ust.
Przenosiłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą, czekając na rozwinięcie jego odpowiedzi.
- Cesc.. Ja już pójdę.
Uśmiechnęłam się do niego i ściągnęłam kurtkę, oddając mu ją do rąk. Odwróciłam się i weszłam do hotelu. Powoli weszłam po schodach na piętro, gdzie znajdował się mój pokój.
Gdy stałam już przed drzwiami, usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach. Odwróciłam się w ich kierunku i zobaczyłam Cesca. Stanął przede mną i bez uprzedzenia, namiętnie mnie pocałował. Pocałunek był długi i cudowny. Pomijając już fakt, że mój pierwszy. Czułam się jak w niebie. Aż dziwi fakt, że facet, który tak dobrze całuje, ciągle jest samotny. Jego dłonie krążyły po moim ciele, a ja swoje wplotłam w jego ciemne, gęste włosy. Nie wiem po ilu minutach przestaliśmy się całować, ale ciężko było mi się od niego oderwać. Po wszystkim, spojrzeliśmy sobie w oczy. Cesc chwycił moje dłonie, na których złożył pocałunki.
- Pytałaś dlaczego.. Właśnie dlatego..
Ostatni raz mnie pocałował i udał się do swojego pokoju. Byłam oszołomiona całym zajściem, ale równocześnie szczęśliwa, że w końcu do tego doszło. Powoli otworzyłam drzwi do pokoju i zaraz po ich zamknięciu, zsunęłam się na podłogę z szerokim uśmiechem. Zakochałam się... Teraz wiem to na sto procent.
__________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Kiiiiiiiiiiiiiiiiiinia! ♥ SIOSTRZYCZKO ♥ rozdział speszjal for ju <33
Gdyby nie ty i twoje słowa (no to do łóżka i pisać blogi :*), rozdziału by dziś nie było :3
Na wstępie przepraszam za dwie rzeczy! :D
1. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ^^
2. Przepraszam czytelników, którzy nie lubią takich sielanek xd
Rozdział należy chyba do jednych z krótszych, ale dużo się w nim działo, więc chyba się to pokrywa xd
Liczę na komentarze, z zawartą w nich waszą opinią :D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^ (tak wiem, że nie potrafię opisywać scen z całowaniem, ale włożyłam w nią całe serce, wierzcie mi na słowo! :D)
A!
I przepraszam również fanki Ramosa, że nie pojawił się on w tym rozdziale xd ale mogę was zapewnić, ze trochę go będzie w kolejnym ^^
Do następnego! ;*
Dziś Derby Barcelony! ♥
- Co wy na to, by odwiedzić Neymara, Daniego i Adriano?
Pytanie zadał Generał, ale po jego usłyszeniu, towarzystwo ożyło.
- No jasne! Genialny pomysł!
Najbardziej cieszył się chyba Gerard. Mówił mi, że bardzo zaprzyjaźnił się z Neymarem.
- No to co, idziemy? Ich hotel jest niedaleko naszego.
Xavi kontynuował swoją propozycję, zwracając się do Andresa, który pokiwnął głową.
- Myślicie, że możemy tak po prostu opuścić hotel?
Poczułam na sobie spojrzenie, każdego z obecnych w pokoju. Fabregas usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Julia.. Zgrupowanie to nie więzienie.
Wszyscy się zaśmiali i zaczęli się zbierać.
- Tak, bardzo śmieszne.
- Ale nie obrażaj się na nas.
Pique wyszczerzył się do mnie, opuszczając pokój.
- Pamiętajcie tylko, że przed 22:00 musimy wrócić do hotelu.
- Oj.. Xavi!
Fabregas jęknął na słowa Xaviego, a ten pogroził mu palcem.
- No to za pięć minut na dole, przy schodach?
- Andres, oszalałeś? Przecież ja się muszę przebrać.
Nagle w pokoju zapanowała cisza.
- Uwierz mi na słowo, wyglądasz wspaniale.
Cesc cały czas siedział koło mnie. Jego szept i słowa przez niego wypowiedziane, na długo zostaną w mojej pamięci. Odwróciłam się w jego kierunku i spojrzałam w oczy.
- Wierzę.
Odpowiedziałam mu również szeptem, ponieważ nie chciałam, by ta chwila miała się teraz skończyć. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, chyba pierwszy raz od spotkania na Camp Nou.
- Przeszkadzamy?
Zapytał rozbawiony całą sytuacją Xavi. Niemalże natychmiast odsunęliśmy się od siebie z Cesciem. Nerwowo odchrząknął i wyszedł z pokoju. Ja uciekałam wzrokiem po całym pomieszczeniu, na koniec zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. Spojrzałam na nich ze zdenerwowaniem i wstałam z miejsca.
- No to ten.. Widzimy się na dole?
Andres powstrzymując się od śmiechu przytaknął mi skinieniem głowy. Nerwowo się uśmiechnęłam i opuściłam pokój, udając się do swojego.
***
Mimowolnie się uśmiechnęła i na niego spojrzałam.
Minęło pół godziny i byliśmy w drodze do hotelu, gdzie zatrzymała się reprezentacja Brazylii. Szłam troszeczkę za piłkarzami, by przemyśleć parę spraw. Zakochałam się w Fabregasie? W każdym razie, wszystko na to wskazuje. Kiedy słyszę jego imię robi mi się ciepło, kiedy jest obok mnie, mam ogromną ochotę wskoczyć mu w ramiona, kiedy z nim rozmawiam, mam ochotę zamknąć mu usta pocałunkiem, a kiedy na mnie patrzy, tymi czekoladowymi oczami.. Cały otaczający mnie świat, przestaje istnieć.
Spojrzałam w kierunku powoli zachodzącego słońca, cicho się śmiejąc. ZAKOCHAŁAM SIĘ. Ja.. Kobieta, która nigdy nie widziała swojej przyszłości, u boku któregokolwiek mężczyzny, a co dopiero piłkarza. Zaczęłam pocierać dłonie, ponieważ zawiał chłodny wiatr. Poczułam, jak ktoś kładzie na moich ramionach kurtkę reprezentacji Hiszpanii.
- Wiedziałem, że się przyda.
Spojrzałam w kierunku powoli zachodzącego słońca, cicho się śmiejąc. ZAKOCHAŁAM SIĘ. Ja.. Kobieta, która nigdy nie widziała swojej przyszłości, u boku któregokolwiek mężczyzny, a co dopiero piłkarza. Zaczęłam pocierać dłonie, ponieważ zawiał chłodny wiatr. Poczułam, jak ktoś kładzie na moich ramionach kurtkę reprezentacji Hiszpanii.
- Wiedziałem, że się przyda.
- Dziękuję. Nie przypuszczałam, że wieczór może być chłodny.
- Spokojnie, Fabregas zawsze w pogotowiu.
Uśmiechnął się i schował ręce do kieszeni. Nastała krępująca cisza. Chyba on również miał przed oczami sytuację z przed pół godziny. Czułam niezwykłą ochotę, by się do niego przytulić pod pretekstem, że ciągle jest mi zimno.. Ale nie wiedząc dlaczego, nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa. Jego obecność mnie onieśmielała. MNIE. Zawsze pewną siebie kobietę.
- O czym tak cały czas myślisz?
Wzdrygnęłam się, ponieważ nie przypuszczałam, że to on przerwie milczenie. Uśmiechnęłam się, ale nie chciałam mu mówić prawy. Byłam zmuszona do kłamstwa.
- O przyszłości.
- A konkretniej?
Ponownie się zamyśliłam i ponownie spojrzałam w kierunku zachodu słońca. Przymrużyłam oczy, skupiając się na odpowiedzi.
- Gdzie moje miejsce. Od zakończenia studiów się nad tym zastanawiam. Byłam w Londynie, w odwiedzinach u brata, parę lat w Warszawie, pracując w Legii, teraz w Madrycie.. I czuję, że jeszcze nie znalazłam dla siebie miejsca.. Nigdzie nie czuję się w stu procentach potrzebna..
- Widocznie źle szukasz.
Powiedział z delikatnym uśmiechem.
- A jak mam szukać?
- Posłuchaj serca. Ono zawsze zna właściwą drogę.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się do niego i założyłam ręce na piersi.
- A jeśli źle odbiorę jego wołanie?
- Jeśli właściwie słuchasz, właściwie również odbierzesz. - ponownie się uśmiechnął i pochylił się nade mną. - będę czekał, aż postanowisz pracować w Barcelonie.
Nie dał mi odpowiedzieć na jego słowa, ponieważ zaraz po tym, jak po jego słowach, patrzeliśmy sobie w oczy, przyspieszył i dołączył do Gerarda, zostawiając mnie z tyłu, z tysiącami myśli.
- To.. Ty też się we mnie zakochałeś?
Zapytałam tak jakby samą siebie. Xavi z Andresem o czymś rozmawiali, a Gerard z Cesciem zrobili najwyraźniej wyścigi w stronę hotelu. Stałam jak słup i patrzyłam na znikającego za rokiem Fabregasa. Nie wiedziałam, co mam myśleć, zrobić, powiedzieć. Czułam się jak mała dziewczynka, która zgubiła rodziców w sklepie.. ZAGUBIONA.. Właściwe słowo, opisujące moje obecne położenie. Po chwili udało mi się otrząsnąć i poprawiając kurtkę Hiszpana na swoich ramionach, starałam się zrównać krokiem z Xavim i Andresem.
Po 10 minutach byliśmy pod hotelem i czekaliśmy na Brazylijczyków. Czułam na sobie wzrok Fabregasa, ale udawałam, że tak nie jest i pogrążyłam się w rozmowie z Xavim. Nie minęła minuta, gdy z hotelu wybiegnął Dani, Neymar i Adriano. Przywitali się z kolegami, a później Andres mnie im przedstawił.
Od razu złapałam dobry kontakt z Alvesem. Oglądając mecze Barcy z bratem, wiedziałam że jest w nim wiele pozytywnej energii, ale teraz byłam w stanie zobaczyć ją na własne oczy. Rozmawialiśmy właśnie o jutrzejszym meczu.
- Nerwy są?
- Nerwy? Jakie nerwy! Już nie mogę się doczekać meczu. Dziś z Adriano zrobiliśmy sobie taką symulację w fife. No i Brazylia wygrała 3:0. Możemy być spokojni o jutrzejsze spotkanie.
Zaśmiałam się, na co on tylko się uśmiechnął.
- Ale piłka nożna to nie fifa!
- W pewnym sensie tak.. - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał i spojrzał na coś, co znajdowało się za moimi plecami. - zgadamy się jeszcze. Dobranoc.
Przytulił mnie i pocałował w policzek. Później krzyknął coś po portugalsku i wskoczył na plecy Neymara. Odwróciłam się i zobaczyłam Fabregasa. Patrzyliśmy na siebie chwilę, po czym równocześnie ruszyliśmy w swoim kierunku. Stanęliśmy przed sobą i nie odrywaliśmy od siebie wzroku.
- Chcesz z nimi iść, czy może przejdziemy się we dwoje?
Starał się być pewny siebie, co mu nie wychodziło, ale przyznam, że było to urocze.
- Chętnie się z tobą przejdę.
Uśmiechnął się i zaoferował ramię. Ukłoniłam się delikatnie i skorzystałam z niego.
Przez chwilę szliśmy w ciszy, ale tym razem to ja postanowiłam ją przerwać.
- Co miałeś na myśli mówiąc, że czekasz aż postanowię pracować w Barcelonie?
- A jak odebrałaś te słowa?
- Moje pytanie było pierwsze.
Podrapał się za uchem i zrobił zmieszaną minę.
- No tak..Tak, racja.. No więc.. Mi chodziło o to, że taka dobra fizjoterapeutka przydała by się w naszym klubie.
- Bardzo mi miło, że tak o mnie myślisz.
- Nie tylko ja. - spojrzał mi w oczy, ileż już razy tego dnia w nie spoglądał? - a ty, jak odebrałaś moje słowa?
- A jak miałam je odebrać?
- Moje pytanie było pierwsze.
Uśmiechnął się z wyraźnym triumfem, a ja przewróciłam oczami, na koniec się uśmiechając.
- No cóż, odebrałam je tak, jak ty teraz powiedziałeś. Że jestem idealną fizjoterapeutką dla FC Barcelony.
- Więc co zamierzasz?
Przystanął na chwilę i chwycił mnie za dłoń. Byliśmy już przed hotelem i dochodziła godzina 20:00. Najpierw skierowałam swój wzrok na nasze splecione dłonie, a następnie na niego.
- Zamierzam wypełnić kontrakt z Realem Madryt.
- Sama powiedziałaś, że nie czujesz się tam w stu procentach potrzebna.
- Ale chcę się rozwijać.
- W Barcelonie też będziesz miała taką możliwość.
- Dlaczego aż tak Ci na tym zależy?
- Dlaczego?.. - chciał dalej coś mówić, ale przerwał. Jakby się bał słów, które zaraz mają wyjść z jego ust.
Przenosiłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą, czekając na rozwinięcie jego odpowiedzi.
- Cesc.. Ja już pójdę.
Uśmiechnęłam się do niego i ściągnęłam kurtkę, oddając mu ją do rąk. Odwróciłam się i weszłam do hotelu. Powoli weszłam po schodach na piętro, gdzie znajdował się mój pokój.
Gdy stałam już przed drzwiami, usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach. Odwróciłam się w ich kierunku i zobaczyłam Cesca. Stanął przede mną i bez uprzedzenia, namiętnie mnie pocałował. Pocałunek był długi i cudowny. Pomijając już fakt, że mój pierwszy. Czułam się jak w niebie. Aż dziwi fakt, że facet, który tak dobrze całuje, ciągle jest samotny. Jego dłonie krążyły po moim ciele, a ja swoje wplotłam w jego ciemne, gęste włosy. Nie wiem po ilu minutach przestaliśmy się całować, ale ciężko było mi się od niego oderwać. Po wszystkim, spojrzeliśmy sobie w oczy. Cesc chwycił moje dłonie, na których złożył pocałunki.
- Pytałaś dlaczego.. Właśnie dlatego..
Ostatni raz mnie pocałował i udał się do swojego pokoju. Byłam oszołomiona całym zajściem, ale równocześnie szczęśliwa, że w końcu do tego doszło. Powoli otworzyłam drzwi do pokoju i zaraz po ich zamknięciu, zsunęłam się na podłogę z szerokim uśmiechem. Zakochałam się... Teraz wiem to na sto procent.
__________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Kiiiiiiiiiiiiiiiiiinia! ♥ SIOSTRZYCZKO ♥ rozdział speszjal for ju <33
Gdyby nie ty i twoje słowa (no to do łóżka i pisać blogi :*), rozdziału by dziś nie było :3
Na wstępie przepraszam za dwie rzeczy! :D
1. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ^^
2. Przepraszam czytelników, którzy nie lubią takich sielanek xd
Rozdział należy chyba do jednych z krótszych, ale dużo się w nim działo, więc chyba się to pokrywa xd
Liczę na komentarze, z zawartą w nich waszą opinią :D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^ (tak wiem, że nie potrafię opisywać scen z całowaniem, ale włożyłam w nią całe serce, wierzcie mi na słowo! :D)
A!
I przepraszam również fanki Ramosa, że nie pojawił się on w tym rozdziale xd ale mogę was zapewnić, ze trochę go będzie w kolejnym ^^
Do następnego! ;*
Dziś Derby Barcelony! ♥
jaki Cesc <3 <3 i Geri <3 <3
OdpowiedzUsuńteraz już będzie zmuszona pracować w Barcelonie :D
zresztą, jak ona może nie chcieć? :o
kocham <3 genialny rozdział i wcale nie taki krótki!
Cesc taki kochany <3 Ojej <3 Uwierz mi, że rozdział nie był krótki :D
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :3 Najlepiej od razu zabierz się do pisania :D
Awwwww :3 Rozdział jest po prostu świetny, zresztą jak zawsze. Cesc taki nieśmiały <3 Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńjejkuuu *o* cudowne <333
OdpowiedzUsuńNieśmiały Cesc taki awww <33
czekam na następny!
Czekałam na ten moment :) Rozdział świetny i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńHihihi dziękuje kochana! :*** genialnie Cesc jest moim booogiem :33
OdpowiedzUsuńBoooooskiee ! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ! ;**
Gif z Fabrique mnie rozwalił hahahah :*
OdpowiedzUsuńpojawił się Ney! To jest ważne xD
czekam ^^
jak romantycznie XD
OdpowiedzUsuńJak to się fajnie czytało *.* Piszesz cudnieeee :D czekam na nexta i to szybko <3
OdpowiedzUsuńFakt - nie lubię sielanek, ale sielanki z Cesciem w roli głównej jak najbardziej! <3
OdpowiedzUsuńW końcu jest z Fabsem, jeju doczekałam się *.*
Gif z Fabrique najlepszy :D
Czekam na kolejny :*
przepiękny rozdział Cesc <3 <3
OdpowiedzUsuń