niedziela, 13 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ VI: Nie pozwolę, by ten Barcelończyk mi Cię odebrał.

Dziś dzień meczu. Chłopaki o 20:00 wbiegną na murawę, by zmierzyć się z Brazylią w meczu towarzyskim.
Geardowi w porę zaczęło zależeć na grze. O godzinie 05:00 rano, napisał mi sms'a z prośba, bym poszła z nim na siłownie i  kontrolowała jego pracę. Byłam załamana takim obrotem spraw. Akurat w snach odtwarzałam wczorajszy pocałunek z Fabregasem.
Niechętnie zwlokłam się z łóżka pod prysznic. Po piętnastu minutach, opuściłam łazienkę, ubierając się w dres. Przed szóstą byłam już w siłowni i widziałam Gerarda podciągającego się na drążku.
- Serio jestem Ci potrzebna? Przecież wczoraj nie miałeś problemów z nogą, możesz pracować bez mojego nadzoru.
Podeszłam do niego i mówiłam zaspanym głosem. Gerard skończył się podciągać i spojrzał mi w oczy.
- Spójrz na mnie.
Zdziwiłam się, ale spojrzałam na niego.
- Ale ty masz wory! - zaczęłam się śmiać, ale po chwili spoważniałam. - brałeś coś?
- Julia! - Gerard machnął ręką i zaczął się śmiać. - Cesc nie dał mi spać. Wyciągnąłem Cię na siłownię, bo musimy pogadać.
- I nie szło pogadać o normalnej porze?
- Zrozum, ze dziś mecz i ciężko będzie znaleźć wolną chwilę.
Był poważny. Za poważny, jak na Gerarda Pique. Usiadłam na materacu i poklepałam miejsce obok siebie, zachęcając go, by je zajął.
- O co chodzi?
Gerard zrobił łyk wody i po chwili głośno przełknął ślinę.
- Chodzi o Cesca.
Uśmiechnęłam się. Chciałam to zrobić tak, by mój przyjaciel tego nie widział, ale nie udało mi się.
- Co się śmiejesz?
- Bo widzę, że nie będzie tak trudno, jak przypuszczałem.
Spojrzałam na niego z zapytaniem.
- Przestań mówić szyfrem. Co z nim?
- Zakochał się chłopak.
Założył ręce za głowę i położył się na materacu, ciągle na mnie patrząc.
- To chyba dobrze.
Uśmiechnęłam się i położyła koło przyjaciela.
- Nic nie rozumiesz?
Zaśmiał się i poderwał z miejsca.
- A co mam rozumieć?
Uśmiech nie schodził mi z buzi. Gerard pokiwał głową i poruszył znacząco brwiami.
- Czyli wczorajszy wieczór, nie jest wymysłem Fabsia.
Zaśmiał się i wrócił do ćwiczeń.
- A co Ci mówił?
Poderwałam się z miejsca i spojrzałam na Gerarda. Ten tylko się uśmiechnął.
- No co no.. Przecież dobrze wiesz, co było wczoraj.
- No tak, grzechem by było zapomnieć.
- Uuuu widzę, że wy na serio.. - czułam, że się czerwienię. - Buraczek.
Zaśmiał się i dźgnął mnie w bok.
- Ojej no.. Tak, zakochałam się w Cescu..
Gerard zagwizdał i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Nie pamiętam, kiedy w Cescu było tyle życia, ile jest w nim od waszego pierwszego spotkania. On świata poza tobą nie widzi.

***

Ostatnie słowa Gerarda odbijały się echem w mojej głowie. Szłam właśnie na jadalnie, na śniadanie. Byłam nieobecna myślami. Obijałam się w drodze o różnych piłkarzy i z szerokim uśmiechem ich przepraszałam. Gdy schodziłam po schodach, usłyszałam że ktoś biegnie w moim kierunku.
- Witaj Piękna.
Dałabym wszystko, by był to Cesc.
- Witaj Serio.
Uśmiechnęłam się do Ramosa. Nic dziś nie zniszczy mi humoru.
- Gdzie wczoraj zniknęłaś?
- Spędziłam czas z Cesciem, Gerardem, Xavim i Andresem. Poszliśmy odwiedzić Ney'a, Daniego i Adriano.
Uśmiech nie schodził mi z buzi, Serio spojrzał na mnie z zapytaniem, wkładając ręce do kieszeni.
- Jarałaś coś, że cały czas się uśmiechasz?
- Jesteś głupi!
Klepnęła go w ramię i ruszyła przed siebie. Nie chciała mu mówić, co wydarzyło się między mną a Cesciem. Prędzej jestem wstanie poinformować o tym Ikera.
- Przepraszam no..
- No okey.
Wyszczerzyłam się do niego i weszłam na jadalnie. Wypatrywałam Cesca, ale nie widziałam go.
- W ramach przeprosin, zjesz ze mną śniadanie?
Głupio jest odmówić. Tak bardzo chciałam spędzić poranek z Cesciem..
- Jasne! Kto z nami jeszcze je?
- Xabi i Iker, pasuje?
- Jasne, mam z nimi bardzo dobry kontakt.
Zobaczyłam Ikera i zaraz podeszłam się z nim przywitać.
- Wczoraj widziałem Cię tylko na śniadaniu.
- Wiem, musimy pogadać.
- Na ławce rezerwowych podczas meczu?
- Skąd wiesz, że nie zagrasz?
- Rozmawiałem z trenerem.
- Okey, to wtedy pogadamy.
Uśmiechnęłam się do niego i zajęłam miejsce pomiędzy nim i Xabim i naprzeciwko Sergio. Cudownie nam się rozmawiało. Mam z tymi piłkarzami świetny kontakt. Po dziesięciu minutach zobaczyłam wchodzącego na jadalnię Cesca. Zauważyłam, że szuka mnie wzrokiem. Pomachałam w jego kierunku, a on szeroko się uśmiechnął i puścił mi oczko.

***

W południe dostałam od trenera czas wolny, więc postanowiłam go wykorzystać na świeżym powietrzu. Leżałam na kocu za hotelem i rozmawiałam z bratem przez telefon.
- Nie rozmawiamy parę dni, i ty w tym czasie zdążyłaś się zakochać w piłkarzu Barcelony. Jak piłkarze Realu się dowiedzą, to będzie po tobie.
Zaśmiał się do słuchawki, a ja zaczęłam go przedrzeźniać.
- Jesteś głupi, wiesz?
- Wiem, ale mimo to mnie kochasz.
- Racja. Muszę kończyć, zaraz mi bateria padnie, a nie chce mi się lecieć do pokoju po ładowarkę.
- Okey leniu. Trzymaj się.
Zacmokałam parę razy do słuchawki i otworzyłam książkę, którą sobie przyniosłam. Poczułam, jak ktoś przytula mnie od tyłu i całuje w policzek.
- Cesc?
Powitałam go szerokim uśmiechem. Hiszpan położył palec na moich ustach i usiadł na kocu, obejmując mnie od tyłu.
- Nikt nie może nas usłyszeć i zobaczyć.
Wyszeptał mi do ucha, następnie je całując.
- Dlaczego?
- Dla naszego dobra.
- Nie rozumiem?
Cesc spojrzał mi w oczy i ciągle szeptał.
- Jeśli trener, albo ktokolwiek ze sztabu się dowie, że między nami coś jest, to może być nieciekawie.
- Co się może stać?
- Nie wiem, ale wolę dmuchać na zimne i w ogóle.. To takie ukrywanie się jest romantyczne..
Zaśmiałam się i delikatnie go pocałowałam.
- Jak Romeo i Julia.
Zaśmialiśmy się i po chwili spoważniał.
- Julio.. Mogę być twoim Romeem?
- Nie możesz, a musisz!
Ponownie go pocałowałam i wtuliłam się w niego. Czułam się szczęśliwa. Pierwszy raz, czułam się komuś w stu procentach potrzebna.
- Kocham Cię.
Spojrzałam w oczy. Chciałam odpowiedzieć to samo, ale usłyszeliśmy głos Gerarda.
- Tu jeste... Przeszkodziłem w czymś, tak?
Oboje się zaśmialiśmy i usiedliśmy na kocu, zapraszając Gerarda.
- Coś się stało?
Zapytał go Cesc, klepiąc po łydce.
- Ała! No za dziesięć minut pogadanka. - pomasował się po nodze i spojrzał na nas.- jesteście uroczy.
- Jak Romeo i Julia, co nie?
Cesc zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
- Po części.. Mam nadzieję, że was spotka szczęśliwszy los, niż tę dwójkę z dramatu Szekspira.

***

Gdy nadeszła godzina 18:30 wszyscy piłkarze, trenerzy i sztab szkoleniowy, udał się do autokaru, który miał nas przewieźć na stadion olimpijski w Rio de Janeiro. Siedziałam z trenerem, Vicente del Bosque, który chciał mi jeszcze dać parę wskazówek. Po rozmowie, zwrócił się do mnie poważnym tonem.
- Julio. Cieszę się, że masz tak dobry kontakt z piłkarzami. Zdaję sobie sprawę, że często zachowują się jak rozpieszczone dzieciaki. Dowodem może być twój raport z siłowni, gdzie Gerard Pique nie wykazywał chęci do ćwiczeń. Przejdę do sedna, bardzo mi zależy, byś była podstawowym ogniwem naszego zespołu, tak jak na przykład Iker Casillas, Carles Puyol.. Rozumiesz o co mi chodzi?
- Oczywiście trenerze, bardzo dziękuję za zaufanie, nie zawiedzie się pan.
Del Bosque uśmiechnął się tylko i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Właśnie chciałam założyć słuchawki na uszy, gdy miejsce obok mnie zajął mój przyjaciel.
- Co Ci mówił trener?
- A coś ty taki ciekawski?
Zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy.
- No wiesz, usłyszałem 'Iker Casillsa' i poczułem niezwykłą potrzebę, by zapytać dlaczego trener mnie przy tobie chwali.
Wypiął dumne pierś, ale po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Mówił, że chciałby by była podstawowym ogniwem reprezentacji.
Szeroko się uśmiechnęłam, a Iker zagwizdał i mnie przytulił.
- Gratulacje! Okey, a teraz do rzeczy. O czym chciałaś porozmawiać?
Spojrzałam niepewnie na Fabregasa, który siedział na końcu autobusu i wygłupiał się z Gerardem i Busquetsem. Iker spojrzał w tym samym kierunku, jednocześnie zadając pytanie.
- Chodzi o Cesca?
Odwróciłam wzrok i przeniosłam go na Ikera. Delikatnie się uśmiechnęłam i podkuliłam nogi na fotelu.
- Zakochałam się.
Szeroko się uśmiechnęłam, ale Iker nie dzielił mojego entuzjazmu.
- To się porobiło.
Wypuścił powietrze i przeciągnął się na fotelu.
- Nie rozumiem, nie cieszysz się?
- Cieszę, cieszę! Ale wiesz, skąd pewność, że on czuje to samo?
Do stadionu był jeszcze kawałek, więc postanowiłam opowiedzieć mu co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Mówiłam szeptem, ponieważ niedaleko nas siedział Andres i Xavi. Iker cały czas uważnie mnie słuchał, ale na jego twarzy nie było choćby cienia uśmiechu.
- Dzisiaj też się widzieliśmy. Jest świetnym facetem.. Przy nim czuję, że jestem komuś potrzebna.. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam.
Iker przyglądał mi się, wyglądał tak, jakby chciałby coś powiedzieć, ale nie może.
- Julka.. Posłuchaj mnie.. - chwycił mnie za ramię. Patrzył w okno, tak jakby układał sobie w głowie to, co chce mi powiedzieć. - cieszę się, że między wami tak się potoczyło, naprawdę. Jesteś moją przyjaciółką i twoje szczęście jest dla mnie ważne. Jednak.. Moim przyjacielem jest też Sergio... Kuźwa.. Jak on się dowie, że Ci powiedziałem, to mnie zabije.
- Nie dowie się..
Wyszeptałam uciekając wzrokiem po autobusie. Domyślałam się, co chce powiedzieć mi Iker.
- Sergio.. Jest w tobie zakochany..
- Tak myślałam.
Blado się uśmiechnęłam i spojrzałam za siebie. Siedział z Torresem i oboje o czymś dyskutowali.
- Co teraz?
- Nie wiem.. Muszę mu powiedzieć, że kocham Cesca..
- Nie wiem, czy będzie wkurzony, czy raczej zrozpaczony..
- Pewnie wkurzony i jeszcze bardziej go znienawidzi..
- Ale to już nie twój problem. - pocałował mnie w policzek i ścisnął moją dłoń. - cieszę się, że znalazłaś szczęście.
Uśmiechnęłam się do niego i oparłam się o szybę. Muszę porozmawiać z Sergio..
Po 5 minutach, byliśmy na stadionie olimpijskim. Gerard z Cesciem zrobili wyścig do szatni, co nie spodobało się trenerowi. Reszta w zwartym szeregu, pogrążeni w rozmowie udali się za trenerem. Ja razem z resztą sztabu szkoleniowego, udałam się na stadion by zająć miejsca na ławce rezerwowych. Moim zadaniem było kontrolowanie Gerarda i jego nogi, Carlesa i jego problemów z kręgosłupem, oraz Cesca i jego wymyślonej kontuzji kolana. Rozsiadłam się na jednym z miejsc w drugim rzędzie ławki rezerwowych i zrobiłam zdjęcie, które później przesłałam bratu. Następnie wyciągnęłam notes, w którym znajdują się moje notatki na temat Gerarda i Carlesa. Po upływie 30 minut, pojawił się trener.
- Trenerze! - poderwałam się z swojego miejsca i stanęłam przed nim z notesem. - Carles dziś gra?
- Tak, powiedział że czuje się dobrze.
- Każdy piłkarz tak trenerowi powie, byle zagrać.
- Ale Carlse jest dojrzały.
- Dobrze. Ja tylko wyrażam swoje zdanie w tym temacie.
- Myślisz, że po upływie 45 minut konieczna będzie dla niego zmiana?
- Mogę się o to założyć. Nawet sam o nią poprosi.
Trener zaśmiał się i wyciągnął rękę.
- W takim razie zakład.
Spojrzałam na niego zdumiona, ale przyjęłam wyzwanie.
- Zakład.
- Tylko o co?
- Osoba, która przegra stawia obiad po zgrupowaniu, całej drużynie włącznie ze sztabem szkoleniowym.
Za naszych pleców odezwał się prezes reprezentacji Hiszpanii, Angel Maria Villar. Vincente del Bosque ponownie się zaśmiał i spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Ty się nie wtrącaj i ruszaj na swoje miejsce na trybunach.
Prezes również się zaśmiał i udał się w kierunku trybuny.
- Mi pasuje.
Tym razem, to trener patrzył na mnie ze zdumieniem.
- Twoja pensja jest na tyle wysoka, by wyżywić całą reprezentację Hiszpanii?
- Dlaczego trener zakłada, że przegram?
Uśmiechnęłam się do niego, a ten pomachał mi palcem przed oczyma.
- W takim razie stoi. Kto przetnie?
- O co się zakładacie?
Usłyszeliśmy Carlesa i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dowiesz się wkrótce Tarzanie. Przetniesz?
Zapytałam, a ten zdezorientowany przeciął nasz zakład i usiadł na ławce rezerwowych.
 - On nie może się dowiedzieć o zakładzie, jasne?
Trener pogroził mi palcem, a ja zasalutowałam.
- Tak jest szefie!
Zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce. Do meczu zostało 15 minut, więc piłkarze którzy zajmowali ławkę rezerwowych, a byli wystawieni w podstawowym składzie, byli przeze mnie odesłani do tunelu.

***

Zaczął się mecz. Przede mną siedział Sergio, który podpadł trenerowi i to właśnie za niego do składu meczowego wskoczył Cerles. Obok niego siedział Torres i tak samo jak w autobusie, pogrążeni byli w rozmowie. Nie zwracałam na nich uwagi, ponieważ przez cały czas rozmawiałam z Ikerem i Xavim, którzy również nie wyszli w podstawowej jedenastce. Dyskutowaliśmy oczywiście na temat meczu. Śmialiśmy się z Neymara, który ślizgał się na murawie.
- Chłopak powinien korki zmienić.
Powiedział rozbawiony Iker, gdy Brazylijczyk wywrócił się przy wykonywaniu rzutu rożnego.
- Trzeba mu to uświadomić.. - powiedziałam i czekałam, aż Brazylijczyk będzie niedaleko naszej ławki rezerwowych. - Neymar! Neymar!
Nie wiem, jakim cudem mnie usłyszał, ale spojrzał na mnie z uśmiechem i pomachał mi.
- Zmień korki!
Dokończył za mnie Xavi. Neymar spojrzał na nas, bo widocznie nie dosłyszał o co nam chodzi. Po chwili jednak zrozumiał i pokazał nam kciuka. Gdy był rzut wolny dla Hiszpanii, za faul na Davidzie Villi, szybko pobiegł w kierunku ławki rezerwowych, by zmienić buty. Gdy ponownie nas mijał to krzyknął 'Dziękuję!'
- Sympatyczny z niego chłopak. Fakt, trochę nieogarnięty, ale sympatyczny.
- Musiał byś go Iker bliżej poznać. Jest nie tylko sympatyczny, ale bardzo mądry i zaradny. Sam wychowuje dziecko i godzi to z karierą piłkarza. Ja nie dałbym rady.
- Trzeba było się zabezpieczać.
Klepnęłam Ikera i cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.
- Dobra, koniec tego plotkowania. Przejdźmy do faktów. Ty i Cesc coś ten?
Pytanie Xaviego sprawiło, że zrobiłam się cała czerwona.
- Kręcą.
Dokończył za mnie Iker, dźgając mnie w bok. Obaj zaczęli przeciągać 'uuuuuuuu' i mnie łaskotać.
- Jesteście niepoważni!
Zaczęłam się śmiać.
- Okej Buraczku, wiemy. Co zrobicie ze swoją miłością? Ty w Madrycie, on w Barcelonie?
- Xavi! Tu roi się od dziennikarzy a ty się drzesz. Pogadamy w hotelu.
Ponownie wybuchnęli śmiechem, a ja zrobiłam obrażoną minę i wywróciłam oczami.
- Trzymam za słowo!
Równocześnie wstali i udali się w stronę tunelu, bo sędzia oznajmił koniec pierwszej połowy, która zakończyła się bezbramkowym remisem.
W drodze do szatni, usłyszałam za swoimi plecami Cesca i Andresa. Odwróciłam się by na nich zaczekać. Na ustach Cesca od razu pojawił się uśmiech. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Andres spojrzał na nas i się zaśmiał.
- Ja nie będę przeszkadzał. Victor! Czekaj..
Zrobił rozbieg i wskoczył na plecy Valdesa.
- Wy w tej Barcelonie macie taki zwyczaj, by wskakiwać wszystkim na plecy?
- No można to nazwać zwyczajem.
Uśmiechnął się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Nie patrz tak na mnie, bo ktoś się zorientuje, że między nami coś jest.
- Nikt się nie zorientuje, idziemy ostatni.
- Tu aż roi się od kamer i dziennikarzy.
- Racja.
Zdjął ramię z mojego ramienia i zrobił parę kroków do przodu. Zaśmiałam się i starałam z nim zrównać.
- No ale bez przesad.
- Znamy się?
Starał się być poważny, co mu nie wyszło. Klepnęłam go w ramie, a ten puścił mi oczko i oboje weszliśmy do szatni.
Na samym początku trener wygłosił krótką przemową, by zmobilizować swoich piłkarzy. Trwała ona około pięciu minut.
- To wszystko, co chciałem wam przekazać. Przypominam, że  musimy wygrać. Wiem, mecz towarzyski, ale za niedługo Mistrzostwa Świata. Musimy być zmobilizowani i traktować każdy mecz jak finał. Ktoś ma jakieś zażalenia lub chciałby coś powiedzieć?
Zaraz po tych słowach, rękę podniósł Carles Puyol.
- Ja bym prosił o zmianę.
Cicho się zaśmiałam i spojrzałam na trenera.
- Rozumiem, że kręgosłup?
- Tak, mecz jest bardzo wymagający fizycznie.
- Dobrze. W takim razie Marc, leć się rozgrzewać.
Marc Bartra podniósł się z miejsca i przybił sobie piątkę z Carlesem. Opuścił szatnię z szerokim uśmiechem. Dziś jego debiut w seniorskiej reprezentacji Hiszpanii.
- Jeszcze coś? Ktoś potrzebuje zmiany? - nie mogłam się powstrzymać i moja ręka poszybowała w górę. Trener spojrzał na mnie i cicho się zaśmiał. - tak Julio, co się stało?
- Chciałam tylko poinformować chłopaków, że trener postawi nam jutro obiad, po wylądowaniu w Madrycie.
Piłkarze byli zdziwieni, ale zaczęli się śmiać i klaskać. Trener pokiwał głową ze zrezygnowaniem.
- Tak to jest, jak się przegrywa zagłady z polakami.
W szatni zapanowała jeszcze większa euforia śmiechu. Piłkarze wychodząc na drugą połowę, przybijali mi piątki i gratulowali.

***

Druga połowa rozpoczęła się korzystnie dla Hiszpanii. Brazylia jakby zapomniała, że do ugrania jest jeszcze druga połowa, ponieważ piłkarze byli zdekoncentrowani i tracili niemalże każdą piłkę. Dochodziła 70 minuta meczu i trener postanowił zmienić Iniestę i wprowadzić Xaviego. Andres zaraz po tym, jak opuścił boisko, zajął miejsce obok mnie. Gdy ubrał kurtkę reprezentacji Hiszpanii i zadał swoje pierwsze pytanie.
- Jak tam Cesc?
Jako jedyny dotychczas mówił szeptem. Uśmiechnęłam się do niego i poprosiłam, by nadstawił ucho.
- Sam go zapytaj.
Zaśmiał i się na mnie spojrzał.
- Cieszę się, że tak się między wami ułożyło.
- Ja też.
Promiennie się uśmiechnęłam i skupiłam się na akcji, którą przeprowadzał Cesc z Davidem Villą. Piłkarz Atletico Madryt oddawał strzał z 15 metrów, po padaniu Fabregasa. Jednak trafił w nogi Daniego Alvesa. Piłka po rykoszecie, wylądował pod nogami Cesca, który bez namysłu wpakował ją do bramki. Cała ławka rezerwowych poderwała się z miejsc krzycząc i ciesząc się z strzelonej bramki. Była 83 minuta spotkania i trener zaczynał się denerwować. Stałam przy linii bocznej z Ikerem i oklaskiwaliśmy pięknego gola Cesca. Gdy piłkarze przestali celebrować bramkę, Cesc udając się w kierunku środka boiska, spojrzał mi w oczy i wskazując na mnie palcem wskazującym, zadedykował mi bramkę. Zakryłam rękoma usta ze zdumienia. Sam powiedział, że nasz związek ma być tajemnicą. Wszyscy piłkarze, którzy zajmowali ławkę rezerwowych, zaczęli gwizdać i nam gratulować, jak dzieci. Nieśmiało się do niech uśmiechałam i wróciłam na swoje miejsce.
- Cesc jeszcze nigdy nie dedykował bramek dziewczynie. Możesz czuć się wyjątkowa.
Andres poczochrał mi włosy i zrobił łyk napoju z bidonu, który miał pod nogami. Zaśmiałam się tylko i resztę meczu oglądałam z szerokim uśmiechem. Czułam na sobie wzrok jednego z dziennikarzy. Iker uprzedził mnie, że będzie on chciał zrobić ze mną wywiad.
- Spokojnie, tak Cię z Andrsem schowamy, że Cię nie złapią do wywiadu.
Uśmiechnęłam się w podzięce i wyczekiwałam ostatniego gwizdka sędziego.

***

Po meczu czekałam na piłkarzy w autobusie, razem z resztą sztabu szkoleniowego z wyjątkiem trenera, który rozmawiał z piłkarzami w szatni. Postanowiłam posłuchać muzyki, jednak usłyszałam jak ktoś wchodzi do autobusu.
- No cześć.
To był Sergio. Zajął miejsce koło mnie i skupił swój wzrok na butach. Był wkurzony, a przecież jego drużyna odniosła sukces.
- Hej.
Wyszeptałam w odpowiedzi i rozsiadłam się na fotelu, by poczuć się swobodniej.
- Nic nie mówiłaś, że łączy Cię coś z Cesciem..
- Bo nie łączyło.
- A od kiedy łączy?
- Od wczoraj.
- Od wczoraj..
Powtórzył moja słowa, tyle że szeptem. Chwycił za swoją torbę i chciał wrócić na tył autobusu.
- Sergio.. - chwyciłam go za rękę i na niego spojrzałam. - przepraszam..
- Za co? Że nie potrafiłaś mnie pokochać tak jak ja Ciebie? Naprawdę drobiazg.
- Nie mów tak..
Pochyliłam głowę i zaczęłam bawić się słuchawkami.
- Posłuchaj.. - schylił się i delikatnie podniósł mój podbródek. - nie pozwolę, by ten Barcelończyk mi Cię odebrał.
Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, ale gdy usłyszeliśmy śmiechy na zewnątrz autokaru, odszedł bez słowa na swoje poprzednie miejsce.

_________________________________________________________

CZYTASZ -> KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! :)

Rozdział wyszedł mi IDEALNIE! xd jest w nim wszystko tak jak chciałam ♥ mam nadzieję, że wy też jesteście zadowoleni :)
Teraz chciałabym prosić o komentarze <3 Bo one serio są dla mnie ważne ;D jak dla każdego blogera, więc nawet najkrótszy komentarz sprawia radość i chęć dalszego pisania :3

Do następnego! ;*

10 komentarzy:

  1. ze względu na klatę, wolę żeby Julia była z Sergio hahahha

    OdpowiedzUsuń
  2. eiuvhncuiehfcuowhfuchsfuckjhws jak ty cudownie piszesz :( <3
    mogłabym więcej więcej więcej!
    masz szczęście,że piszesz takie długie rozdziały :**
    czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc .. Tak Tak Tak! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona musi być z Cesciem, choć do Sergio nic nie mam XD
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ♥ Liczę na to że moja imienniczka bedzie z Fabregasem :*
    Czekam na nastepny I blagam pisz jeszcze dluzsze rozdzialy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. *o* Nie mam słów, rozdział jest po prostu świetny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam..... zabrakło mi słów....
    Rozdział jest genialny!!!!! <3
    Tak cudownie opisałaś to wszystko *.*
    Proszę Cię pisz szybko następny bo długo nie wytrzymam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. no no no super rozdział Cesc <3 i biedny Sergio :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ty to robisz, że tak genialnie piszesz? *.* zazdroszczę :/
    Aww taki długi <3 spełniłaś moje marzenie haha
    kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham, kocham, kocham! <3
    ona musi być z Fabsem nooo
    czekam na następny! *o*

    OdpowiedzUsuń