- Dobra Pepe, nie przepadam za tobą, tak samo jak ty nie przepadasz za mną. Bardzo mi przykro, że musisz się ze mną męczyć aż do grudnia. Po twojej minie widzę, że nie jesteś zadowolony. Nie martw się, ja też. A teraz zepnij te ciężkie cztery litery i rób to, o co Cię proszę.
Uśmiechnęłam się do niego z ironią. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili odwrócił się ode mnie i posłusznie wykonywał moje polecenia. Widziałam, jak Marcelo zwija się ze śmiechu i Ikera, który pokazuje mi kciuka.
- Tępa Polka.
Wycedził Portugalczyk przez zęby. Myślał, że tego nie słyszę. .
- Opanuj emocje i weź się do pracy, bo inaczej możesz zapomnieć o El Clasico.
Puściłam mu całusa. Marcelo ponownie wybuchnął śmiechem, lecz tym razem przyłączyli się do niego Karim, Cristiano i Diego, którzy wykonywali bieg wokół boiska. Pepe widocznie nie wytrzymał tego ośmieszenia z mojej strony, ponieważ podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
- Posłuchaj. Nie będziesz mnie w taki sposób traktować, tak?
Spojrzałam na niego. "Myślisz, że się Ciebie boję". Uśmiechnęłam się.
- No uderz mnie.
Położyłam ręce na biodrach i czekałam na jego reakcje.
- Pepe, uspokój się.
Usłyszałam głos Ikera i zobaczyłam, że odsuwa go ode mnie.
- Przecież bym jej nie uderzył. Chciałem ją tylko postraszyć.
- Tak, tak. My dobrze wiemy, na co Cię stać.
Zaśmiałam się pod nosem i kontynuowałam swoją pracę z Marcelo, ponieważ Pepe udał się o szatni.
"Julka 1:0 Pepe"
Po treningu zbierałam swój sprzęt. Poczułam, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- Nie rób tego nigdy więcej.
Iker patrzył mi prosto w oczy. Jego głos przepełniony był troską i strachem.
- Czego? Nic nie zrobiłam.
- Nie podpuszczaj go tak. Ma na prawdę słabe nerwy. Wątpię by kiedykolwiek użył wobec Ciebie siły, ale lepiej nie kusić losu.
- Iker! On mnie może bezkarnie wyzywać, a ja mam na to patrzeć z przymrużeniem oka?! Bardzo mi przykro, ale należę do osób, które zawsze postawiają na swoim i taki pożal się Boże piłkarzyk, nie będzie mną pomiatał!
Iker bezradnie wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie udając się w kierunku szatni. Przeklęłam parę razy, rzucając ze złości notes na murawę. Po chwili zrobiło mi się przykro, że tak potraktowałam Ikera, który jest moim przyjacielem, który martwi się o mnie i chce dla mnie jak najlepiej.
- Iker! - krzyknęłam, biegnąc za nim w kierunku szatni. Zatrzymał się słysząc mój głos. - przepraszam.
- Julia.. Chodzi o to, że możesz mieć przez to spore problemy.. Założę się, że jeszcze dziś czeka Cię rozmowa z trenerem..
Spojrzał na mnie z troską, drapiąc się za uchem. Przygryzłam warkę i założyłam ręce na biodra.
- Zajebiście. - zaśmiałam się przewracając oczami. - mała piłkarska skarżypyta. Mam go już dość.
- Spokojnie. - Iker przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - będzie dobrze. Nic złego nie zrobiłaś. Jak Carlo będzie się czepiał, to jakby co masz mnie. Jestem kapitanem, pogadam z nim.
Uśmiechnęłam się do niego i uwolniłam z uścisku.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Obdarzyliśmy się uśmiechami, gdy z szatni wyszedł trener. Spojrzał na Ikera, a później na mnie.
- Panno Romeo.. Proszę ze mną.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na przyjaciela.
- Będzie dobrze.
Wyszeptał i uniósł kciuka do góry. Dodało mi to trochę odwagi.
Szliśmy długim korytarzem ośrodku treningowego Realu Madryt, aż pan Ancelotti skręcił w prawo, gdzie znajdowały się drzwi do jego gabinetu. Przekręcił klucz w zamku i zaprosił mnie do biura.
- Proszę, niech pani siada.
Kiwnęłam głową i zajęłam miejsce przed jego biurkiem. Założyłam nogę na nogę i splotłam swoje dłonie, patrząc na trenera Królewskich.
Uśmiechnęłam się do niego z ironią. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili odwrócił się ode mnie i posłusznie wykonywał moje polecenia. Widziałam, jak Marcelo zwija się ze śmiechu i Ikera, który pokazuje mi kciuka.
- Tępa Polka.
Wycedził Portugalczyk przez zęby. Myślał, że tego nie słyszę. .
- Opanuj emocje i weź się do pracy, bo inaczej możesz zapomnieć o El Clasico.
Puściłam mu całusa. Marcelo ponownie wybuchnął śmiechem, lecz tym razem przyłączyli się do niego Karim, Cristiano i Diego, którzy wykonywali bieg wokół boiska. Pepe widocznie nie wytrzymał tego ośmieszenia z mojej strony, ponieważ podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
- Posłuchaj. Nie będziesz mnie w taki sposób traktować, tak?
Spojrzałam na niego. "Myślisz, że się Ciebie boję". Uśmiechnęłam się.
- No uderz mnie.
Położyłam ręce na biodrach i czekałam na jego reakcje.
- Pepe, uspokój się.
Usłyszałam głos Ikera i zobaczyłam, że odsuwa go ode mnie.
- Przecież bym jej nie uderzył. Chciałem ją tylko postraszyć.
- Tak, tak. My dobrze wiemy, na co Cię stać.
Zaśmiałam się pod nosem i kontynuowałam swoją pracę z Marcelo, ponieważ Pepe udał się o szatni.
"Julka 1:0 Pepe"
Po treningu zbierałam swój sprzęt. Poczułam, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- Nie rób tego nigdy więcej.
Iker patrzył mi prosto w oczy. Jego głos przepełniony był troską i strachem.
- Czego? Nic nie zrobiłam.
- Nie podpuszczaj go tak. Ma na prawdę słabe nerwy. Wątpię by kiedykolwiek użył wobec Ciebie siły, ale lepiej nie kusić losu.
- Iker! On mnie może bezkarnie wyzywać, a ja mam na to patrzeć z przymrużeniem oka?! Bardzo mi przykro, ale należę do osób, które zawsze postawiają na swoim i taki pożal się Boże piłkarzyk, nie będzie mną pomiatał!
Iker bezradnie wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie udając się w kierunku szatni. Przeklęłam parę razy, rzucając ze złości notes na murawę. Po chwili zrobiło mi się przykro, że tak potraktowałam Ikera, który jest moim przyjacielem, który martwi się o mnie i chce dla mnie jak najlepiej.
- Iker! - krzyknęłam, biegnąc za nim w kierunku szatni. Zatrzymał się słysząc mój głos. - przepraszam.
- Julia.. Chodzi o to, że możesz mieć przez to spore problemy.. Założę się, że jeszcze dziś czeka Cię rozmowa z trenerem..
Spojrzał na mnie z troską, drapiąc się za uchem. Przygryzłam warkę i założyłam ręce na biodra.
- Zajebiście. - zaśmiałam się przewracając oczami. - mała piłkarska skarżypyta. Mam go już dość.
- Spokojnie. - Iker przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - będzie dobrze. Nic złego nie zrobiłaś. Jak Carlo będzie się czepiał, to jakby co masz mnie. Jestem kapitanem, pogadam z nim.
Uśmiechnęłam się do niego i uwolniłam z uścisku.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Obdarzyliśmy się uśmiechami, gdy z szatni wyszedł trener. Spojrzał na Ikera, a później na mnie.
- Panno Romeo.. Proszę ze mną.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na przyjaciela.
- Będzie dobrze.
Wyszeptał i uniósł kciuka do góry. Dodało mi to trochę odwagi.
Szliśmy długim korytarzem ośrodku treningowego Realu Madryt, aż pan Ancelotti skręcił w prawo, gdzie znajdowały się drzwi do jego gabinetu. Przekręcił klucz w zamku i zaprosił mnie do biura.
- Proszę, niech pani siada.
Kiwnęłam głową i zajęłam miejsce przed jego biurkiem. Założyłam nogę na nogę i splotłam swoje dłonie, patrząc na trenera Królewskich.
- Panno Romeo.. - zwrócił się do mnie, ale po chwili przerwał i wpatrywał się we mnie w zamyśleniu. - bardzo lubię pani temperament. Jest pani jedną z nielicznych, która tak potraktowała Keplera..
- Przepraszam.. Kogo?
Trener spojrzał na mnie i zaśmiał się.
- Pepe. Kepler, to jego imię. Jednak woli, by zwracać się do niego po przezwisku. - skinęłam głową, a trener kontynuował. - Julio.. Przejdźmy do rzeczy. To, że masz temperament już wszyscy wiemy, ale Pepe jest naszym bardzo dobrym obrońcą i bardzo nam na nim zależy. Mógłbym Cię prosić, by dzisiejszy incydent już nigdy się nie powtórzył?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Mam przez to rozumieć, że mam ignorować jego dziecinne zachowanie?
- Własnie tak. - odpowiedział wstają z miejsca. - można na Ciebie liczyć?
Pokręciłam głową i zaśmiałam się kpiąco.
- Niczego nie obiecuję.
- W takim razie, dostaje pani pierwszą żółtą kartkę. Jeszcze jedna i może pani szukać nowej pracy. Do widzenia.
- Przepraszam.. Kogo?
Trener spojrzał na mnie i zaśmiał się.
- Pepe. Kepler, to jego imię. Jednak woli, by zwracać się do niego po przezwisku. - skinęłam głową, a trener kontynuował. - Julio.. Przejdźmy do rzeczy. To, że masz temperament już wszyscy wiemy, ale Pepe jest naszym bardzo dobrym obrońcą i bardzo nam na nim zależy. Mógłbym Cię prosić, by dzisiejszy incydent już nigdy się nie powtórzył?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Mam przez to rozumieć, że mam ignorować jego dziecinne zachowanie?
- Własnie tak. - odpowiedział wstają z miejsca. - można na Ciebie liczyć?
Pokręciłam głową i zaśmiałam się kpiąco.
- Niczego nie obiecuję.
- W takim razie, dostaje pani pierwszą żółtą kartkę. Jeszcze jedna i może pani szukać nowej pracy. Do widzenia.
***
Siedziałam w tym samym miejscu co wczoraj. Znowu paliłam papierosa, znowu płakałam.
- Mam już dość tego miejsca.
Wycedziłam przez zęby, wyciągając drugiego papierosa i siadając na krawężniku.
Otarłam spływające po moich policzkach łzy, wpatrując się w zatłoczone ulice Madrytu.
Poczułam wibracje telefonu.
"Widzimy się na El Clasico :)".
- Że co?
Ponownie przeczytałam sms-a, który był wysłany z jakiegoś nieznanego mi numeru. Zaśmiałam się i schowałam telefon do kieszeni. Zaciągnęłam ostatni raz papierosa, następnie wstając i rzucając go na chodnik. Powoli udałam się na parking, gdzie znajdował się samochód, który dostałam od klubu. Wsiadłam do niego i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
- Julia, wszystko gra?
Wzdrygnęłam się, gdy do mojego samochodu wszedł Iker.
- Tylko nie mów, że czekałeś aż skończę rozmowę z Ancelottim.
- Przyjaźń wymaga poświęceń. - uśmiechnął się, zapinając pas. - a więc?
- Szkoda gadać..
Odpowiedziałam, wyjeżdżając z parkingu.
- Mam już dość tego miejsca.
Wycedziłam przez zęby, wyciągając drugiego papierosa i siadając na krawężniku.
Otarłam spływające po moich policzkach łzy, wpatrując się w zatłoczone ulice Madrytu.
Poczułam wibracje telefonu.
"Widzimy się na El Clasico :)".
- Że co?
Ponownie przeczytałam sms-a, który był wysłany z jakiegoś nieznanego mi numeru. Zaśmiałam się i schowałam telefon do kieszeni. Zaciągnęłam ostatni raz papierosa, następnie wstając i rzucając go na chodnik. Powoli udałam się na parking, gdzie znajdował się samochód, który dostałam od klubu. Wsiadłam do niego i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
- Julia, wszystko gra?
Wzdrygnęłam się, gdy do mojego samochodu wszedł Iker.
- Tylko nie mów, że czekałeś aż skończę rozmowę z Ancelottim.
- Przyjaźń wymaga poświęceń. - uśmiechnął się, zapinając pas. - a więc?
- Szkoda gadać..
Odpowiedziałam, wyjeżdżając z parkingu.
***
- No nie.. To jest jakieś chore.
Podsumował naszą rozmowę, którą przeprowadziliśmy w samochodzie. Aktualnie staliśmy przed drzwiami mojego mieszkania. Spojrzałam na niego przewracając oczami.
- Chory, to jest twój klubowy kolega. Kepler.
Prychnęłam i otworzyłam drzwi do mieszkania, rzucając swoją torbę na ziemię.
- Tylko tak do niego nie mów..
- Boooo..?
- Bo on tego nienawidzi..
Wskazałam mu ręką salon, w którym się rozgościł.
- Ja nienawidzę go. Chcesz coś do picia?!
Krzyknęłam z pomieszczenia obok.
- Julka. - usłyszałam, jak wstaje z kanapy i wchodzi do kuchni. - proszę Cię, nie odgrywaj się na nim.
- No dobra, dobra. Więc chcesz coś do picia?
Oparł głowę o futrynę w drzwiach i trzy razy się w nią uderzył. Po chwili spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem.
- Ta.. Sok pomarańczowy.
Podsumował naszą rozmowę, którą przeprowadziliśmy w samochodzie. Aktualnie staliśmy przed drzwiami mojego mieszkania. Spojrzałam na niego przewracając oczami.
- Chory, to jest twój klubowy kolega. Kepler.
Prychnęłam i otworzyłam drzwi do mieszkania, rzucając swoją torbę na ziemię.
- Tylko tak do niego nie mów..
- Boooo..?
- Bo on tego nienawidzi..
Wskazałam mu ręką salon, w którym się rozgościł.
- Ja nienawidzę go. Chcesz coś do picia?!
Krzyknęłam z pomieszczenia obok.
- Julka. - usłyszałam, jak wstaje z kanapy i wchodzi do kuchni. - proszę Cię, nie odgrywaj się na nim.
- No dobra, dobra. Więc chcesz coś do picia?
Oparł głowę o futrynę w drzwiach i trzy razy się w nią uderzył. Po chwili spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem.
- Ta.. Sok pomarańczowy.
***
- No i ogólnie rzecz biorąc, to jestem w dupie.
Leżałam już w łóżku i rozmawiałam z bratem przez telefon.
- Nadal nie rozumiem, czym się tak przejmujesz.
Usłyszałam w odpowiedzi, po przedstawieniu mojej dzisiejszej sytuacji na treningu i o zdarzeniach po nim. Gwałtownie poderwałam się z łóżka i spojrzałam ze zrezygnowaniem w sufi.
- Patryk! Tu chodzi o moją przyszłość.. NO HELOŁ!
- Co to za przyszłość w Madrycie. - Zaśmiał się i po chwili chrząknął. - nie no, przepraszam.
- No masz szczęście, bo chciałam się rozłączyć.
- Zrozum, że ja nigdy nie zaakceptuje, że tam pracujesz. Ale ogólnie rzecz biorąc, jestem twoim bratem i masz moje wsparcie, w każdej sytuacji.
Cmoknęłam parę razy do słuchawki.
- No kochany braciszek. - powiedziałam z wymuszoną słodyczą i po chwili oboje się zaśmialiśmy. - w ogóle, to dostałam dziś dziwnego sms-a.
- Serio? Jakiego?
- "Widzimy się na El Clasico".
- Uuuuu.. Julka ma cichego wielbiciela!
- Spadaj młody! Czy to czasem nie ty?
- Ja bym na Ciebie hajsu nie marnował.
- Przeginasz.
- No przepraszam! Mam bardzo dobry humor, ciężko jest mi się dostosować do twojej obecnej sytuacji.
- A co się takiego stało w twoim życiu?
Spróbował swoim głosem zanucić melodię pełną napięcia.
- Twój braciszek ma dziewczynę!
Zaśmiałam się do słuchawki i zakryłam ręką usta, ponownie kładąc się do łóżka.
- No to gratuluję! Ta makijażystka?
- Tak, Sasha.
- W takim razie, opowiadaj, Ja zamieniam się w słuch.
Leżałam już w łóżku i rozmawiałam z bratem przez telefon.
- Nadal nie rozumiem, czym się tak przejmujesz.
Usłyszałam w odpowiedzi, po przedstawieniu mojej dzisiejszej sytuacji na treningu i o zdarzeniach po nim. Gwałtownie poderwałam się z łóżka i spojrzałam ze zrezygnowaniem w sufi.
- Patryk! Tu chodzi o moją przyszłość.. NO HELOŁ!
- Co to za przyszłość w Madrycie. - Zaśmiał się i po chwili chrząknął. - nie no, przepraszam.
- No masz szczęście, bo chciałam się rozłączyć.
- Zrozum, że ja nigdy nie zaakceptuje, że tam pracujesz. Ale ogólnie rzecz biorąc, jestem twoim bratem i masz moje wsparcie, w każdej sytuacji.
Cmoknęłam parę razy do słuchawki.
- No kochany braciszek. - powiedziałam z wymuszoną słodyczą i po chwili oboje się zaśmialiśmy. - w ogóle, to dostałam dziś dziwnego sms-a.
- Serio? Jakiego?
- "Widzimy się na El Clasico".
- Uuuuu.. Julka ma cichego wielbiciela!
- Spadaj młody! Czy to czasem nie ty?
- Ja bym na Ciebie hajsu nie marnował.
- Przeginasz.
- No przepraszam! Mam bardzo dobry humor, ciężko jest mi się dostosować do twojej obecnej sytuacji.
- A co się takiego stało w twoim życiu?
Spróbował swoim głosem zanucić melodię pełną napięcia.
- Twój braciszek ma dziewczynę!
Zaśmiałam się do słuchawki i zakryłam ręką usta, ponownie kładąc się do łóżka.
- No to gratuluję! Ta makijażystka?
- Tak, Sasha.
- W takim razie, opowiadaj, Ja zamieniam się w słuch.
***
Następnego dnia, załatwiłam sobie dzień wolny w pracy, pod pretekstem, że mam wysoką gorączkę i nie potrafię znaleźć w sobie sił, by wstać z łóżka. Trener kupił moją bajkę, a ja został w łóżku do godziny 13:00. Miałam zamiar przeleżeć ten dzień, albo ewentualnie odwiedzić Ikera i Sarę w ich domu, niedaleko mojego mieszkania.
Kiedy w końcu udało mi się pokonać moje lenistwo, opuściłam łóżko i udałam się w kierunku kuchni, by zrobić sobie na śniadanie jogurt z płatkami owsianymi. Zasiadałam właśnie do posiłku, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam i z niechęcią ruszyłam w ich kierunku.
- Kto zakłóca mój spokój?
Wyjąkałam otwierając drzwi.
- Serioooo Ramoooos!
Spojrzałam na niego i przywitałam uśmiechem, następnie go przytulając i całując w policzek.
- A ty nie masz ciekawszych zajęć?
- Spędzenie czasu z tobą wydaje mi się ciekawym zajęciem.
Poruszył wymownie brwiami, za co dostał z pięści w lewe ramię.
- Nie zapominaj się Ramos! - pogroziłam mu palcem przed nosem i zaprosiłam do salonu. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Sergio spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Jeśli tak wygląda człowiek umierający z powodu gorączki, to bardzo Ci zazdroszczę.
- Nie wkurzaj mnie!
Stłumiłam swój krzyk poduszką, którą przyłożyłam sobie do twarzy.
- Słyszałem o twojej rozmowie z trenerem.
- Iii..?
Spojrzałam na niego z irytacją.
- Pamiętaj, że jakby co, możesz na mnie liczyć.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim ramieniu. Odwzajemniłam uśmiech i go przytuliłam.
- Dziękuję, jesteś wspaniałym przyjacielem.- po chwili uwolniłam się z uścisku i spojrzałam na niego z zapytaniem. - przyszedłeś w jakiejś konkretnej sprawie, czy serio nie miałeś nic ciekawego do roboty?
Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Mam pytanie.
- A więc słucham.
Usiadłam po turecku, przytulając do siebie poduszkę.
- Dałabyś się zaprosić na kolację?
Randka? Ramos chce się ze mną umówić na randkę? Spojrzałam na swoje nogi i poprawiłam grzywkę.
- A kiedy?
- Za niedługo zgrupowanie, to może po nim gdzieś skoczymy?
Chwile się zastanowiłam. Bardzo go lubiłam i nie chciałam sprawiać mu przykrości odmawiając.
- Jasne. To porozmawiamy o tym jeszcze na zgrupowaniu.
- NA zgrupowaniu?
- Dostałam powołanie i jadę z wami! - zaśmiałam się i puściłam mu oczko. - będziecie zmuszeni z Ikerem, do oglądania mojej osoby, każdego dnia zgrupowania.
- Wiesz, dla nie to żadna kara.
Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam, na jego ostatnie słowa.
- Dziękuję, to miłe. W ogóle.. Dostałam dziś dziwnego sms-a.
Sergio spojrzał na mnie, a ja pokazałam mu wiadomość w telefonie.
- Hmm.. Poczekaj, sprawdzę czy mam ten numer u siebie zapisany.
Wyciągnął swój telefon i wstukał numer nadawcy sms-a.
- Masz?
- Nie. No cóż.. Dowiesz się na El Clasico.
Puścił mi oczko, na co ja prychnęłam.
- Suuper. Dopiero na El Clasico..
____________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Od tego rozdziału cała akcja się zaczyna ;d xd ale mi on osobiści się nie podoba.. Cały czas myślę do przodu i nie potrafiłam się zbytnio na tym skupić, za co przepraszam ;*
Liczę, że każdy kto czyta to skomentuje <3 można komentować nawet z anonima ^^
(Barca - Sociedad 2:0 ♥)
Do następnego! ;*
Kiedy w końcu udało mi się pokonać moje lenistwo, opuściłam łóżko i udałam się w kierunku kuchni, by zrobić sobie na śniadanie jogurt z płatkami owsianymi. Zasiadałam właśnie do posiłku, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam i z niechęcią ruszyłam w ich kierunku.
- Kto zakłóca mój spokój?
Wyjąkałam otwierając drzwi.
- Serioooo Ramoooos!
Spojrzałam na niego i przywitałam uśmiechem, następnie go przytulając i całując w policzek.
- A ty nie masz ciekawszych zajęć?
- Spędzenie czasu z tobą wydaje mi się ciekawym zajęciem.
Poruszył wymownie brwiami, za co dostał z pięści w lewe ramię.
- Nie zapominaj się Ramos! - pogroziłam mu palcem przed nosem i zaprosiłam do salonu. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Sergio spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Jeśli tak wygląda człowiek umierający z powodu gorączki, to bardzo Ci zazdroszczę.
- Nie wkurzaj mnie!
Stłumiłam swój krzyk poduszką, którą przyłożyłam sobie do twarzy.
- Słyszałem o twojej rozmowie z trenerem.
- Iii..?
Spojrzałam na niego z irytacją.
- Pamiętaj, że jakby co, możesz na mnie liczyć.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim ramieniu. Odwzajemniłam uśmiech i go przytuliłam.
- Dziękuję, jesteś wspaniałym przyjacielem.- po chwili uwolniłam się z uścisku i spojrzałam na niego z zapytaniem. - przyszedłeś w jakiejś konkretnej sprawie, czy serio nie miałeś nic ciekawego do roboty?
Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Mam pytanie.
- A więc słucham.
Usiadłam po turecku, przytulając do siebie poduszkę.
- Dałabyś się zaprosić na kolację?
Randka? Ramos chce się ze mną umówić na randkę? Spojrzałam na swoje nogi i poprawiłam grzywkę.
- A kiedy?
- Za niedługo zgrupowanie, to może po nim gdzieś skoczymy?
Chwile się zastanowiłam. Bardzo go lubiłam i nie chciałam sprawiać mu przykrości odmawiając.
- Jasne. To porozmawiamy o tym jeszcze na zgrupowaniu.
- NA zgrupowaniu?
- Dostałam powołanie i jadę z wami! - zaśmiałam się i puściłam mu oczko. - będziecie zmuszeni z Ikerem, do oglądania mojej osoby, każdego dnia zgrupowania.
- Wiesz, dla nie to żadna kara.
Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam, na jego ostatnie słowa.
- Dziękuję, to miłe. W ogóle.. Dostałam dziś dziwnego sms-a.
Sergio spojrzał na mnie, a ja pokazałam mu wiadomość w telefonie.
- Hmm.. Poczekaj, sprawdzę czy mam ten numer u siebie zapisany.
Wyciągnął swój telefon i wstukał numer nadawcy sms-a.
- Masz?
- Nie. No cóż.. Dowiesz się na El Clasico.
Puścił mi oczko, na co ja prychnęłam.
- Suuper. Dopiero na El Clasico..
____________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Od tego rozdziału cała akcja się zaczyna ;d xd ale mi on osobiści się nie podoba.. Cały czas myślę do przodu i nie potrafiłam się zbytnio na tym skupić, za co przepraszam ;*
Liczę, że każdy kto czyta to skomentuje <3 można komentować nawet z anonima ^^
(Barca - Sociedad 2:0 ♥)
Do następnego! ;*
Wyczuwam, że SMS jest od Fabregasa :D
OdpowiedzUsuńPepe grrrr idiota ;_;
Genialny rozdział <33
Bardzo fajny rozdzial, przyjemnie mi się go czytało :)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :p
OdpowiedzUsuńPepe jak ja go nie lubie
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
To jest SMS od Cesca <3
OdpowiedzUsuńKepler hahahhaha
Jak ja tego Keplera nienawidzę !!!
Czekam na nexta i pisz szybko <3
KEPLER HAHAHAHA LEZE XDD NIE WIEDZIALAM ZE ON MA TAK NA IMIE XDDD
OdpowiedzUsuńsms od cesca mmm<3 skad on ma numer? Sergio czy Iker? XD
I sie na gran derbi zacznie prawdziwa wojna cos tak czuje
Sergio vs Cesc
Cudowny rozdzial <3
Uwielbiam wiedzieć jak skończą się twoje blogi ; 3 B)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ; 33
Powiedz że ona przeniesie się do Barcelony ^^
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialnie, czekam na następny :)
HAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAH KEPLER DZISIAJ DZIĘKI TOBIE WARIOWAŁYŚMY Z NOHEMI W SZKOLE PRZEZ TO HAHAHAHAHAHHA GENIALNE :***** (ALE I TAK CZEKAM NA MOJEGO ULUBIONEGO BLOGA)
OdpowiedzUsuńMmm coś wyczuwam, że do sms od Fabsa :333
OdpowiedzUsuńhahahhahahahahha serio on ma na imię Kepler?! Ja tego nie wiedziałam XD
Ale on mnie wkurza... -.-
Genialny rozdział! <3
Czekam na kolejny ;)
jaki cuwnyyyy <33 uwielbiam ^^ i zapraszam do siebie http://barcaalways4ever.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział coś mi sie wydaje że to pisał Cesc a Pepe wkurwia mnie coraz bardziej :/
OdpowiedzUsuńto na pewno pisał Cesc! cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKEPLER XDDDDDDDD i Ramooos!! <333333
OdpowiedzUsuńna 100% ten sms był od Fabsa..
zapraszam do mnie :3 http://tu-eres-mi-mundo-blaugrana.blogspot.com/2014/02/rozdzia-1.html
Zapraszam na nowy rozdział http://jestes-tym-czego-pragne.blogspot.com/ proszę o komentarze :)
OdpowiedzUsuń