Nie rozumiałam, dlaczego mu tak na tym wylocie zależało. Powiedział, że zrobi dla mnie wszystko i dlatego chciał mnie uszczęśliwić, zabierając do Barcelony. Ale gdzie w tym wszystkim sens ? Chce mnie zabrać do Barcelony i tam uwieźć, skoro nie udało mu się tego zrobić w Madrycie ? Nie mogłam odmówić, ponieważ liczy się gest. Niech tylko sobie nie myśli, że polecę na fakt, że jest piłkarzem.
Mamy polecieć jego prywatnym samolotem o godzinie 17:00
Nie wiem jakim cudem zgodził się polecieć do Barcelony.. Piłkarz Realu.
- Gotowa ?
Zapytał, gdy otworzyłam mu drzwi w moim nowym mieszkaniu w centrum Madrytu.
- Oczywiście. - zamknęłam drzwi na klucz i poprawiłam torebkę na ramieniu. - Dlaczego zabierasz mnie do Barcelony ?
- Pepe zjadł Ci mnóstwo nerwów i napsuł humoru. Każda nasza fizjoterapeutka kiedy trafia na Portugalczyka nie myśli o niczym innym, jak o poszukaniu nowej pracy ..
- I wtedy pojawiasz się ty, zabierasz tą zmarnowaną duszę gdzie tylko zapragnie i przywracasz jej wiarę w ludzi ?
Siedzieliśmy już w samochodzie i byliśmy w drodze na lotnisko. Zadając pytanie spojrzałam mu w oczy z po wątpieniem.
- Niekoniecznie ja. Po prostu teraz wypadła moja kolej.
Uśmiechną się szeroko i po chwili jęknął z bólu, ponieważ uderzyłam go w ramie.
- Ha-ha, bardzo śmieszne.
Podróż minęła niesamowicie szybko i cały czas towarzyszył nam śmiech. Sergio jednak nie jest takim pustakiem, za jakiego go uważałam. Wysiedliśmy z samolotu i powitało nas suche, a zarazem chłodne powietrze.
- To ten .. Nie przepadam za tym miastem z wiadomych i znanych Ci przyczyn, ale znam parę ciekawych miejsc, które warto zobaczyć.
- Na przykład Camp Nou ?
Odsłoniłam w szerokim ironicznym uśmiechu białe zęby.
- Znam lepsze stadiony ..
- Nie ma lepszego.
Nie dawałam za wygraną. Za wszelką cenę chciałam wyprowadzić go z równowagi.
- Dziś wybaczam Ci wszystko, nawet to, że według Ciebie Camp Nou jest najlepszym stadionem na świecie.
- Wybaczysz mi też, jeśli poproszę Cię, byś mnie tam zabrał ?
Udało mi się. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, nabierając powietrza i głośno je wypuszczając. Ponownie na mnie spojrzał, a ja uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Jesteś złem.
Zaśmiałam się i razem wsiedliśmy do taksówki, która była na postoju.
Podczas jazdy przypomniałam mu Manitę na Camp Nou, by jeszcze bardziej go zdenerwować, ale na siłę chciał pokazać, że go to nie rusza. Minęło parę minut i wysiedliśmy przed stadionem.
- Jej .. On jest cudowny .. Nie dziwię się Patrykowi, że marzy aby tu przyjechać.
Camp Nou .. W całej swej okazałości. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że jest aż taki wielki. Myślałam, że te słowa wypowiedziałam w myślach, jednak Ramos je usłyszał.
- Patryk ? Kto to ? Twój chłopak ?
- Nie, młodszy brat. Zagorzały kibic Barcy. Był wściekły, że zostałam fizjoterapeutką Realu.
- Wiesz co dobre.
- Szczerze to Barca jest mi bliższa, tylko Real złożył mi ofertę pracy.
Znowu się uśmiechnęłam i na niego spojrzałam. Pokręcił głową i objął mnie ramieniem.
- Widzę, że znalazłaś sobie nowe hobby.
- To znaczy ?
- Dogryzanie biednemu Ramosowi.
- Do biednych bym Cię raczej nie zaliczyła.
Znowu się uśmiechnęłam, a on dźgnął mnie w bok.
- Okey, chodźmy zwiedzać ten stadion. Chcę już mieć to za sobą.
Specjalnie ociągałam się ze zwiedzaniem stadionu. Parę razy odsłuchałam hymn klubu, obejrzałam kilkakrotnie skrót wspomnianej wcześniej Manity, długo stałam przed gablotą z pucharami Ligi Mistrzów. Na sam koniec weszliśmy na stadion. Zrobiłam dużo zdjęć, nawet zrobiłam sobie jedno z Sergio, które później wyślę Patrykowi.
- Już ? Wystarczy Ci zwiedzania ?
- Wiesz ..
- Błagam !
Złożył ręce i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- No dobra. - zaśmiałam się i poklepałam moje miejsce na trybunach. - Jeszcze tu wrócę.
- I to za niedługo. El Clasico jest w grudniu.
- Wspaniale !
Zaklaskałam w dłonie i jako pierwsza zaczęłam schodzić po schodach.
- Jak ty mi się za to odwdzięczysz ?
- Że co proszę ? Myślałam, że to miły gest.
- No tak ..
- Za miły gest nie powinno się chcieć coś w zamian.
Ironicznym uśmiechem zamknęłam mu usta. Przewrócił oczami i powoli udaliśmy się ku wyjściu.
Wychodząc na parking, szłam tyłem i rozmawiałam z Sergio. Poczułam, że na kogoś wpadam.
- Przepraszam, nie chciałam ..
- Żaden problem.
Jedno spojrzenie w jego czekoladowe oczy i nie potrafiłam się odwrócić od nich wzroku. Czułam, że on ma ten sam problem. Cesc Fabregas. Znałam go tylko z telewizji i nigdy nie wydawał mi się aż tak przystojny. W gazetach przedstawiali go jako ofermę i przydupasa związku Gerarda i Shakiry, a w telewizji był po prostu Fabregasam, jednym z piłkarzy FC Barcelony. Tyle. Nie imponowało mi to, ponieważ wiele razy miałam styczność z piłkarzami, ale nie z nim. Nie z kimś, kto ma takie hipnotyzujące oczy.
- Halo! Ziemia do Fabsa!
Przed naszymi oczyma ręką pomachał Gerard Pique. Oboje zrobiliśmy krok w tył. Byłam trochę zmieszana, ale nie on. Cały czas patrzył na mnie i się uśmiechał.
- Sergio! Stary, co ty robisz na Camp Nou?
Gerard przytulił go na przywitanie i poklepał po ramieniu.
- Spełniam marzenia.
Odpowiedział uśmiechem wskazując na mnie ruchem głowy.
- Dziewczyna wie co dobre. Bernabeu wysiada przy naszym Camp Nou, prawda?
Pique zaśmiał się w moją stronę i położył rękę na ramieniu Sergio, w ramach przeprosin.
- Stadion jest niesamowity.
Powiedziałam mimowolnie odrywając wzrok od Fabregasa i spoglądając na stadion.
- No dokładnie. Tak w ogóle, to Gerard Pique jestem.
Zwrócił się do mnie podając rękę.
- Wiem. Julia Romeo. A ty jesteś ..
- Cesc Fabregas.
Wyprzedził moją odpowiedź, chwytając moją dłoń i delikatnie ją całując.
- Taa .. My musimy już lecieć.
Sergio klasnął w dłonie i chwycił mnie za rękę.
- Chwilkę ! Mogłabym prosić o wasze koszulki i autografy ?
Gerard przytaknął, a Cesc ściągnął koszulkę.
- Idioto .. Jej o klubowe chodziło.
Spojrzał na przyjaciela i się zaśmiał.
- Przecież wiem.
Ubrał się z powrotem i oboje się zaśmialiśmy.
- To my skoczymy do samochodu, a wy poczekajcie.
Gerard skinął ruchem głowy na przyjaciela i ruszyli w stronę pojazdów.
- Po co Ci ich koszulki i autografy ?
Sergio widocznie miał już dość pobytu w Barcelonie i nieźle wkurzył go fakt, że proszę o koszulki jego klubowych rywali.
- Mówiłam Ci, że Patryk kocha ten klub.
Odpowiedziałam mu z wyrzutem, a ten przewrócił oczami.
Minęła chwila i piłkarze byli z powrotem.
- Proszę.
Jako pierwszy koszulkę podał mi Gerard.
- Bardzo dziękuję. Mój brat będzie skakał z radości.
- Ile braciszek ma lat ?
- Eee.. Dwadzieścia cztery.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i w tym samym czasie wrócił Fabregas. Podając mi koszulkę, patrzyliśmy sobie w oczy.
- Bardzo dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Po tym jak dali mi autografy, Sergio zamienił parę zdań z Gerardem, a ja zaczęłam rozmowę z Cesciem.
- A więc .. Co Cię łączy z Sergio ?
- Nic. Jestem fizjoterapeutką w Realu, dziś był mój pierwszy dzień w pracy.
- I jak wrażenia ?
- Pepe.. Nienawidzę go.
Oboje się zaśmieliśmy.
- W takim razie .. Witaj w klubie. Jakiej jesteś narodowości ?
- Jestem Polką.
- No w sumie, to się domyślałem. Polki, to najpiękniejsze kobiety na świecie.
Uśmiechnęłam się i poczułam, że się czerwienie.
- To bardzo miłe .. Dziękuję.
- Nie dziękuj. Sama prawda.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i usłyszałam za sobą głos Ramosa.
- Julia ! Będziemy się już zbierać ..
- Już idę ! Miło było mi Cię poznać.
Uścisnęłam jego dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Ta .. Powiedzmy.
Wymusił uśmiech i podał kierowcy mój adres zamieszkania.
Byłam padnięta całym dniem w Barcelonie, ale niesamowicie szczęśliwa. Rzuciłam się na łóżko i w sms-ie streściłam bratu mój dzień w Barcelonie, dołączając zdjęcie z Sergio na Camp Nou i na koniec dopisując, że mam dla niego koszulki i autografy. Nie minęły dwie minuty, a już dostałam od niego odpowiedź. "ŁOŁ ! Siostra ! Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę ! Zobaczymy się na El Clasico ! Udało mi się kupić bilety w loży VIP. Poznasz mnie z Cesciem i z Gerardem (Ramosa sobie oszczędźmy). A tak między nami, to bierz się z Cesca ! Może załatwi Ci pracę w Barcy !". Nie miałam siły odpisywać na jego głupotę. Zaśmiałam się do siebie i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Julia Romeo ?
- Tak, to ja.
- Proszę, list dla pani. POLECONY.
Listonosz pościł mi oczko. Złożyłam swój podpis w wskazanym przez niego miejscu i podekscytowana wróciłam do pokoju. Wskoczyłam na łóżko i otwarłam kopertę.
- O kurde .. - na kopercie był znaczek Hiszpańskiej federacji piłki nożnej. - POWOŁALI MNIE NA TOWARZYSKI MECZ Z BRAZYLIĄ !
Krzyczałam sama do siebie, nie potrafiąc opanować się z radości. Moje nazwisko znane jest nawet trenerowi reprezentacji Hiszpanii, Vincentemu del Bosque !
________________________________________________________________________
LLLLLEEEEOOOOOOOO WRÓCIŁ :3
JARANKOOO < 3
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
No a teraz łapcie drugi rozdział ^^ zostawiam go waszej ocenie, mam nadzieję, że dobrze się go czytało :)
Mamy polecieć jego prywatnym samolotem o godzinie 17:00
Nie wiem jakim cudem zgodził się polecieć do Barcelony.. Piłkarz Realu.
- Gotowa ?
Zapytał, gdy otworzyłam mu drzwi w moim nowym mieszkaniu w centrum Madrytu.
- Oczywiście. - zamknęłam drzwi na klucz i poprawiłam torebkę na ramieniu. - Dlaczego zabierasz mnie do Barcelony ?
- Pepe zjadł Ci mnóstwo nerwów i napsuł humoru. Każda nasza fizjoterapeutka kiedy trafia na Portugalczyka nie myśli o niczym innym, jak o poszukaniu nowej pracy ..
- I wtedy pojawiasz się ty, zabierasz tą zmarnowaną duszę gdzie tylko zapragnie i przywracasz jej wiarę w ludzi ?
Siedzieliśmy już w samochodzie i byliśmy w drodze na lotnisko. Zadając pytanie spojrzałam mu w oczy z po wątpieniem.
- Niekoniecznie ja. Po prostu teraz wypadła moja kolej.
Uśmiechną się szeroko i po chwili jęknął z bólu, ponieważ uderzyłam go w ramie.
- Ha-ha, bardzo śmieszne.
***
Podróż minęła niesamowicie szybko i cały czas towarzyszył nam śmiech. Sergio jednak nie jest takim pustakiem, za jakiego go uważałam. Wysiedliśmy z samolotu i powitało nas suche, a zarazem chłodne powietrze.
- To ten .. Nie przepadam za tym miastem z wiadomych i znanych Ci przyczyn, ale znam parę ciekawych miejsc, które warto zobaczyć.
- Na przykład Camp Nou ?
Odsłoniłam w szerokim ironicznym uśmiechu białe zęby.
- Znam lepsze stadiony ..
- Nie ma lepszego.
Nie dawałam za wygraną. Za wszelką cenę chciałam wyprowadzić go z równowagi.
- Dziś wybaczam Ci wszystko, nawet to, że według Ciebie Camp Nou jest najlepszym stadionem na świecie.
- Wybaczysz mi też, jeśli poproszę Cię, byś mnie tam zabrał ?
Udało mi się. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, nabierając powietrza i głośno je wypuszczając. Ponownie na mnie spojrzał, a ja uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Jesteś złem.
Zaśmiałam się i razem wsiedliśmy do taksówki, która była na postoju.
Podczas jazdy przypomniałam mu Manitę na Camp Nou, by jeszcze bardziej go zdenerwować, ale na siłę chciał pokazać, że go to nie rusza. Minęło parę minut i wysiedliśmy przed stadionem.
- Jej .. On jest cudowny .. Nie dziwię się Patrykowi, że marzy aby tu przyjechać.
Camp Nou .. W całej swej okazałości. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że jest aż taki wielki. Myślałam, że te słowa wypowiedziałam w myślach, jednak Ramos je usłyszał.
- Patryk ? Kto to ? Twój chłopak ?
- Nie, młodszy brat. Zagorzały kibic Barcy. Był wściekły, że zostałam fizjoterapeutką Realu.
- Wiesz co dobre.
- Szczerze to Barca jest mi bliższa, tylko Real złożył mi ofertę pracy.
Znowu się uśmiechnęłam i na niego spojrzałam. Pokręcił głową i objął mnie ramieniem.
- Widzę, że znalazłaś sobie nowe hobby.
- To znaczy ?
- Dogryzanie biednemu Ramosowi.
- Do biednych bym Cię raczej nie zaliczyła.
Znowu się uśmiechnęłam, a on dźgnął mnie w bok.
- Okey, chodźmy zwiedzać ten stadion. Chcę już mieć to za sobą.
Specjalnie ociągałam się ze zwiedzaniem stadionu. Parę razy odsłuchałam hymn klubu, obejrzałam kilkakrotnie skrót wspomnianej wcześniej Manity, długo stałam przed gablotą z pucharami Ligi Mistrzów. Na sam koniec weszliśmy na stadion. Zrobiłam dużo zdjęć, nawet zrobiłam sobie jedno z Sergio, które później wyślę Patrykowi.
- Już ? Wystarczy Ci zwiedzania ?
- Wiesz ..
- Błagam !
Złożył ręce i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- No dobra. - zaśmiałam się i poklepałam moje miejsce na trybunach. - Jeszcze tu wrócę.
- I to za niedługo. El Clasico jest w grudniu.
- Wspaniale !
Zaklaskałam w dłonie i jako pierwsza zaczęłam schodzić po schodach.
- Jak ty mi się za to odwdzięczysz ?
- Że co proszę ? Myślałam, że to miły gest.
- No tak ..
- Za miły gest nie powinno się chcieć coś w zamian.
Ironicznym uśmiechem zamknęłam mu usta. Przewrócił oczami i powoli udaliśmy się ku wyjściu.
Wychodząc na parking, szłam tyłem i rozmawiałam z Sergio. Poczułam, że na kogoś wpadam.
- Przepraszam, nie chciałam ..
- Żaden problem.
Jedno spojrzenie w jego czekoladowe oczy i nie potrafiłam się odwrócić od nich wzroku. Czułam, że on ma ten sam problem. Cesc Fabregas. Znałam go tylko z telewizji i nigdy nie wydawał mi się aż tak przystojny. W gazetach przedstawiali go jako ofermę i przydupasa związku Gerarda i Shakiry, a w telewizji był po prostu Fabregasam, jednym z piłkarzy FC Barcelony. Tyle. Nie imponowało mi to, ponieważ wiele razy miałam styczność z piłkarzami, ale nie z nim. Nie z kimś, kto ma takie hipnotyzujące oczy.
- Halo! Ziemia do Fabsa!
Przed naszymi oczyma ręką pomachał Gerard Pique. Oboje zrobiliśmy krok w tył. Byłam trochę zmieszana, ale nie on. Cały czas patrzył na mnie i się uśmiechał.
- Sergio! Stary, co ty robisz na Camp Nou?
Gerard przytulił go na przywitanie i poklepał po ramieniu.
- Spełniam marzenia.
Odpowiedział uśmiechem wskazując na mnie ruchem głowy.
- Dziewczyna wie co dobre. Bernabeu wysiada przy naszym Camp Nou, prawda?
Pique zaśmiał się w moją stronę i położył rękę na ramieniu Sergio, w ramach przeprosin.
- Stadion jest niesamowity.
Powiedziałam mimowolnie odrywając wzrok od Fabregasa i spoglądając na stadion.
- No dokładnie. Tak w ogóle, to Gerard Pique jestem.
Zwrócił się do mnie podając rękę.
- Wiem. Julia Romeo. A ty jesteś ..
- Cesc Fabregas.
Wyprzedził moją odpowiedź, chwytając moją dłoń i delikatnie ją całując.
- Taa .. My musimy już lecieć.
Sergio klasnął w dłonie i chwycił mnie za rękę.
- Chwilkę ! Mogłabym prosić o wasze koszulki i autografy ?
Gerard przytaknął, a Cesc ściągnął koszulkę.
- Idioto .. Jej o klubowe chodziło.
Spojrzał na przyjaciela i się zaśmiał.
- Przecież wiem.
Ubrał się z powrotem i oboje się zaśmialiśmy.
- To my skoczymy do samochodu, a wy poczekajcie.
Gerard skinął ruchem głowy na przyjaciela i ruszyli w stronę pojazdów.
- Po co Ci ich koszulki i autografy ?
Sergio widocznie miał już dość pobytu w Barcelonie i nieźle wkurzył go fakt, że proszę o koszulki jego klubowych rywali.
- Mówiłam Ci, że Patryk kocha ten klub.
Odpowiedziałam mu z wyrzutem, a ten przewrócił oczami.
Minęła chwila i piłkarze byli z powrotem.
- Proszę.
Jako pierwszy koszulkę podał mi Gerard.
- Bardzo dziękuję. Mój brat będzie skakał z radości.
- Ile braciszek ma lat ?
- Eee.. Dwadzieścia cztery.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i w tym samym czasie wrócił Fabregas. Podając mi koszulkę, patrzyliśmy sobie w oczy.
- Bardzo dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Po tym jak dali mi autografy, Sergio zamienił parę zdań z Gerardem, a ja zaczęłam rozmowę z Cesciem.
- A więc .. Co Cię łączy z Sergio ?
- Nic. Jestem fizjoterapeutką w Realu, dziś był mój pierwszy dzień w pracy.
- I jak wrażenia ?
- Pepe.. Nienawidzę go.
Oboje się zaśmieliśmy.
- W takim razie .. Witaj w klubie. Jakiej jesteś narodowości ?
- Jestem Polką.
- No w sumie, to się domyślałem. Polki, to najpiękniejsze kobiety na świecie.
Uśmiechnęłam się i poczułam, że się czerwienie.
- To bardzo miłe .. Dziękuję.
- Nie dziękuj. Sama prawda.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i usłyszałam za sobą głos Ramosa.
- Julia ! Będziemy się już zbierać ..
- Już idę ! Miło było mi Cię poznać.
Uścisnęłam jego dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
***
- Dziękuję Sergio za ten dzień w Barcelonie ! Spełniłeś moje marzenie, jesteś wspaniałym przyjacielem ! - przytuliłam Hiszpana i spojrzałam w jego oczy, w których tlił się zawód. - mogę Cię tak nazywać ?
- Co ? Ta .. Tak jasne, że możesz.
Odwzajemnił uścisk, a ja spojrzałam przez okno samolotu. Podchodziliśmy do lądowania w Madrycie.
- Sympatyczni się Ci Barcelończycy.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, gdy wychodziliśmy z samolotu.
- Zależy kiedy. Na boisku jest zupełnie inaczej.
- Inaczej, czyli jak ?
- Wiesz .. Liczy się zwycięstwo twojego zespołu, a nie dobro kolegi z reprezentacji.
Puścił mi oczko i starał się złapać taksówkę.
- Przyjaźnicie się ?
- Z Gerardem mam bardzo dobry kontakt, ale z Cesciem to różnie bywa.
- Nie rozumiem.
- Wiesz .. Często robi mi na złość. Nie mam silnej psychiki do jego głupich żartów i często się przez to kłócimy .. Parę razy doszło do rękoczynów.
- Serio ? Aż tak źle pomiędzy wami jest ?
- Czasem tak bywa Złotko.
Puścił mi całusa i otworzył drzwi do taksówki.
- A tam. Kto się czubi, ten się lubi.
Pokazałam mu język i dostrzegłam, że przewraca oczami.- Co ? Ta .. Tak jasne, że możesz.
Odwzajemnił uścisk, a ja spojrzałam przez okno samolotu. Podchodziliśmy do lądowania w Madrycie.
- Sympatyczni się Ci Barcelończycy.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, gdy wychodziliśmy z samolotu.
- Zależy kiedy. Na boisku jest zupełnie inaczej.
- Inaczej, czyli jak ?
- Wiesz .. Liczy się zwycięstwo twojego zespołu, a nie dobro kolegi z reprezentacji.
Puścił mi oczko i starał się złapać taksówkę.
- Przyjaźnicie się ?
- Z Gerardem mam bardzo dobry kontakt, ale z Cesciem to różnie bywa.
- Nie rozumiem.
- Wiesz .. Często robi mi na złość. Nie mam silnej psychiki do jego głupich żartów i często się przez to kłócimy .. Parę razy doszło do rękoczynów.
- Serio ? Aż tak źle pomiędzy wami jest ?
- Czasem tak bywa Złotko.
Puścił mi całusa i otworzył drzwi do taksówki.
- A tam. Kto się czubi, ten się lubi.
- Ta .. Powiedzmy.
Wymusił uśmiech i podał kierowcy mój adres zamieszkania.
***
Byłam padnięta całym dniem w Barcelonie, ale niesamowicie szczęśliwa. Rzuciłam się na łóżko i w sms-ie streściłam bratu mój dzień w Barcelonie, dołączając zdjęcie z Sergio na Camp Nou i na koniec dopisując, że mam dla niego koszulki i autografy. Nie minęły dwie minuty, a już dostałam od niego odpowiedź. "ŁOŁ ! Siostra ! Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę ! Zobaczymy się na El Clasico ! Udało mi się kupić bilety w loży VIP. Poznasz mnie z Cesciem i z Gerardem (Ramosa sobie oszczędźmy). A tak między nami, to bierz się z Cesca ! Może załatwi Ci pracę w Barcy !". Nie miałam siły odpisywać na jego głupotę. Zaśmiałam się do siebie i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Julia Romeo ?
- Tak, to ja.
- Proszę, list dla pani. POLECONY.
Listonosz pościł mi oczko. Złożyłam swój podpis w wskazanym przez niego miejscu i podekscytowana wróciłam do pokoju. Wskoczyłam na łóżko i otwarłam kopertę.
- O kurde .. - na kopercie był znaczek Hiszpańskiej federacji piłki nożnej. - POWOŁALI MNIE NA TOWARZYSKI MECZ Z BRAZYLIĄ !
Krzyczałam sama do siebie, nie potrafiąc opanować się z radości. Moje nazwisko znane jest nawet trenerowi reprezentacji Hiszpanii, Vincentemu del Bosque !
________________________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
LLLLLEEEEOOOOOOOO WRÓCIŁ :3
JARANKOOO < 3
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
No a teraz łapcie drugi rozdział ^^ zostawiam go waszej ocenie, mam nadzieję, że dobrze się go czytało :)